poniedziałek, 31 grudnia 2012

Hangover (ff oneshot Shizaya)

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!
YEAH! Oto mój pierwszy ff z tym pairingiem ;3 Shizaya to mój ulubiony pairing i oby nic tego nie zmieniło Możliwe, że oprócz tego pojawią się też inne notki z nimi;3 zapraszam do czytania! huehue to ostatnia notka w tym roku xD
Jeszcze raz Szczęśliwego nowego roku! :D

~*~

Pairing: Shizuo x Izaya 
anime: Durarara 
oneshot


[Izaya]

Uhh… moja głowa- podniosłem się z łóżka. Było koło południa. W głowie mi dzwoniło i ściskało w skroni. Stawiając nogę za nogą przywlokłem się do salonu.
- No no, chyba ostro popiliśmy- skomentowałem porozrzucane na podłodze puste butelki po szampanie, whisky i piwie. Na kanapie i biurku walały się pudełka po pizzy i jakieś inne puste paczki. Sylwester to jedyny dzień w roku, w którym pozwalam moim znajomy władować się do mojego apartamentu i go zdewastować. Chociaż patrząc po tym bajzlu zaprzestanę tego zwyczaju. Na początek dnia postanowiłem wziąć prysznic. Moje ciało się lepiło i bolało w dziwnych miejscach. Czyżbym znów stoczył jakąś bójkę z Shizu-chanem? Mam nadzieje, że bardziej oberwał. W jednym ręczniku zawiązanym w  pasie a drugim wycierając sobie włosy wróciłem do sypialni.
-Żesz kurwa nic nie pamiętam. Musze mieć niezłego ka… O MÓJ BOŻE!- krzyknąłem zaskoczony tym, co ujrzałem w pokoju. Albo raczej kogo.

[Shizuo]

-Nie drzyj mordy! – odkrzyknąłem. Stałem tyłem i nie widziałem kto to. Ale mi łeb napierdala. Ostatni raz dałem się zaciągnąć Shinrze do Izayi na Sylwestra… Chwila moment !
-Shi-Shizu-chan co ty robisz w mojej sypialni!? I to praktycznie nagi!?- spytał zdezorientowany głos za mną. Obróciłem się, a on machinalnie cofnąłem się o krok do tyłu. Orihara Izaya. Normalnie bym mu wkopał, ale z obecny kac umiejętnie powstrzymywał to pragnienie.
- Sam bym się chętnie tego dowiedział- odparłem tylko. Byłem mocno zdziwiony tym, że nadal znajdowałem się w mieszkaniu informatora. Skąd ja się tu wziąłem…
-Czekaj… - mój mózg zaczął powoli łączyć fakty. Wstałem z jego łóżka. W bokserkach. Przed chwilą. Skoro to jego łóżko, to on też w nim spał. Co znaczy, że spałem z nim. W jednym łóżku. A co jeśli my… Rozszerzyłem oczy. Spojrzałem na Izaye. Coś mi się wydawało, że on też już rozkminił naszą sytuację.

[Izaya]

Nie mogłem w to uwierzyć. Ja! Z NIM! W jednym łóżku. To już przekraczało wszelką wyobraźnię. A do tego moje ciało. Ten ból. Czy my… nie. NIE, NIE, NIE. NIE WIERZĘ ! TO SIĘ NIE MOGŁO STAĆ! W tym samym momencie podszedł do mnie z mordem w oczach. Przyparł do ściany i zablokował rękami.
- Powiedz. Powiedz, że to jakiś żart! To się nie stało! Nie mogło!- krzyczał na mnie. Jakbym miał na to jakiś wpływ.
- Skąd mam to wiedzieć!? Nic nie pamiętam! Faktem  niezaprzeczalnym jest, że spaliśmy w jednym łóżku. I wiesz co? To mógłbym jakoś przeżyć, ale… - dokończyłem mu na ucho i spaliłem buraka. Uderzył pięścią w ścianę tuż obok mojej głowy. Przez chwilę myślałem, że mi roztrzaska łeb.
-Ty gnido! Nabijasz się ze mnie!?- potrząsnął mną za ramiona.
-Jak mógł bym się z tego nabijać Shizu-chan! Nie jestem idiotą! Nie sądzisz, że to ja jestem tu bardziej poszkodowany? Nie tyko psychicznie, ale i fizycznie!? Skoro to mnie boli to jak myślisz kto był inicjatorem, hę?!

[Shizuo]

Dobra teraz mnie zatkało. Puściłem go i usiadłem na skraju łóżka. Ukryłem twarz w dłoniach. Nie mogłem uwierzyć, że się z nim przespałem. To jest tak bardzo niewiarygodne. Kiedyś słyszałem coś takiego jak „Daj się ponieść szaleństwu sylwestrowej nocy”. NO ALE KURWA BEZ PRZESADY, TAK?! Rozczochrałem włosy, wstałem i wyszedłem z pokoju.
-A ty dokąd?- zapytał- Trzeba to przecież wyjaśnić.
-Umyć się.
Po chłodnym prysznicu zapaliłem i to mnie jakoś otrzeźwiło. Odgarnąłem zalegające na kanapie rzeczy i usiadłem. Co mnie podkusiło, żeby zrobić coś takiego? I to z nim. Z NIM! Przecież to jest facet! Mój największy wróg! Alkohol alkoholem, ale co mnie podkusiło żeby tknąć tą gnidę?

[Izaya]

Nalałem wodę do szklanek i jedną podałem Shizuo. W pokoju zapadła cisza. Dla nas obu ta sytuacja była tak niewygodna i niezręczna, że już chyba bardziej się nie dało. Jak do tego doszło? Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa, tyle że… w pamięci mam czarną dziurę.
-Shizu-chan- przerwałem ciszę- pamiętasz coś?- zaprzeczył ruchem głowy.
-A ty?-oparłem się o tył kanapy.
- Wiem tyle, że był Sylwester i ostro żeśmy popili…
-Ależ z ciebie geniusz- przerwał mi sarkastycznie.
-Zamknij się i słuchaj. Pamiętam jeszcze, że jakoś w połowie balangi wbił do nas Kasuka o co miałeś do mnie straszne wąty. Chyba żeśmy się pobili, ale Shinra interweniował… W tym momencie urywa mi się film- zrobiłem łyka wody. Płyn wlał się do pustego żołądka. Może powinienem coś zjeść? Obstawiam, że poczuję się wtedy lepiej. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie jakąś kanapkę. Kończyłem wcinać kromkę, kiedy nagle:
-Ta gnida! To jego wina!- Shizu-chan z impetam uderzył rękami o stół i już chciał się rzucić do wyjścia, ale zatrzymał go ból głowy. Aż przykucnął. He he kac powala nawet takie bestie jak Shizuo? Tak mi przykro, że aż wcale. Popiłem łyka wody, ugryzłem kanapkę i obserwowałem dalsze poczynania pana Heiwajimy. Po chwili podszedł do mnie, podwędził z talerza ostatnią kromkę i pociągnął mnie za kołnierz w stronę wyjścia.
-Idziemy- zarządził. Szczerze bym mu wpierdolił za takie panoszenie się, ale… nie miałem zbytnio siły, więc szybko ubrałem się i dałem pociągnąć w nieznanym mi kierunku. Śmiesznie to musiało wyglądać, gdy Shizu-chan szedł wkurzony do granic ulicami Ikebukuro, a mnie za kaptur ciągnął za sobą. W pewnym stopniu mi to odpowiadało, bo nie okłamujmy się: trochę ciężko było mi chodzić. Chociaż i tak wkurzał mnie fakt, że dałem mu władzę nad sytuacją. Ale dobra moja! Jeszcze mnie nie zabił, więc jest okej. W sumie to mu gratuluję takiego opanowania. Spojrzałem na jego twarz. Nie, jednak nie gratuluję. Dowlókł mnie do znajomego budynku. Ah wspomnienia! Pamiętam, jak po naszych bójkach zawsze przychodziliśmy tutaj się opatrzyć. Za częstotliwością naszych odwiedzin u Kishitaniego powinniśmy otrzymać karty stałego klienta.
-SHIINRAAA- przeciągły ryk towarzyszący „otwieraniu” drzwi z buta rozległ się w budynku.

[Shizuo]

-SHIINRAAA- krzyknąłem i wyważyłem drzwi z kopa. Mają słabsze zawiasy niż u Izayi. Krew we mnie wrzała. Wszedłem do mieszkania i upuściłem Izayę na ziemię. Syknął boleśnie. I dobrze. Koniec przechadzki czas skopać komuś dupę. Zza rogu wychyliła się Celty i gestem palca kazała nam być cicho. Wybacz, ale dzisiaj nie posłucham.
-Gdzie Shinra?- rzuciłem rozglądając się po mieszkaniu. Zdjąłem okulary i włożyłem  do kieszonki na kamizelce.
[Śpi, bo leczy kaca]- napisała na palmtopie.
-Mało mnie to obchodzi. Mamy poważny problem, którego najprawdopodobniej on jest przyczyną, więc jeżeli już cierpi katusze to niech wie, że to tylko przedsmak tego, co go czeka- gdyby mogła przełknęła by ślinę. Bardzo cieniłem Shinrę jako przyjaciela, ale od jakiegoś czasu zaczął bawić się w jebaną swatkę czym mocno przegina. Jeżeli to przez niego przespałem się z tą pchłą to chyba go zabiję. Albo chociaż poważnie uszkodzę.
[A co ON tu robi?]- napisała i wskazała palcem na Izayę, który w najlepsze rozwalił się na kanapie.
-Jego też dotyczy ten incydent- wzruszyła ramionami i poszła do pokoju po lekarza. Chociaż to za dużo powiedziane na temat jego tytułu. Po chwili czekania okularnik łaskawie wywlekł swój szanowny tyłek z łoża i zaszczycił nas swą obecnością. Podniosłem go za łachy do góry i spojrzałem w oczy.
-To twoja wina, prawda!? To przez ciebie to się stało!- darłem się na niego. Chyba dałem upust emocjom. Zamknął mi usta dłonią i poprawił okulary na nosie.
- Po pierwsze: puść mnie- puściłem.
-Po drugie: nie drzyj się, bo łeb mi pęka- zamknąłem się.
- Po trzecie i najważniejsze: co zrobiłem?
Usiedliśmy w salonie: ja z Izayą na kanapie, a Shinra po drugiej stronie na fotelu.
-No słucham- uśmiechnął się i założył nogę na nogę.
- No więc… - Izaya zaczął, ale zamarł z otwartą buzią i wypiekami na policzkach- Shizu-chan ty mu powiedz!- krzyknął po chwili. Podkulił nogi i ukrył twarz.
- Czemu ja!?- sam czułem, że się czerwienię- Zacząłeś to kontynuuj!
-Nie! Wstydzę się!- teraz do mnie dotarło, że ta sytuacja jest strasznie żenująca! Pogratulować zaskoku.
Oshitoshitoshit CO MY MAMY POWIEDZIEĆ!
-Yyyy… - zacząłem. Nie no nie mogę tego powiedzieć!
-Izaya rozwiążmy to po męsku! Kto przegra gada!
-Dobra!
PAPIER, KAMIEŃ, NOŻYCE!!
kurwa.
-Szlag by to! Shinra! Pamiętaj,  że obowiązuje cię tajemnica lekarska.
-Oczywiście- odparł z promiennym uśmiechem. Chyba bardzo jarała go ta tajemnica. Szkoda, że tylko on miał ubaw.
-Pamiętasz coś z wczoraj?- pokiwał głową twierdząco
- Bo widzisz…ehh… czy my zachowywaliśmy się jakoś dziwnie na imprezie? Czy dałeś nam coś, przez co… mogliśmy… na przykład… polecieć na siebie?- ledwo mi to przeszło przez gardło.
- Nie. A czemu pytasz?- ten durnowaty uśmieszek nie schodził z jego twarzy co zaczynało mi powoli działać na nerwy- No co tak ukrywacie! Jestem teraz ciekawy!
-Bo jest pewien problem i szukamy przyczyny… bo widzisz my…- wbiłem wzrok w podłogę.
-PRZESPALIŚMY SIĘ ZE SOBĄ DO CHOLERY!- Izaya chyba nie wytrzymał mojego stękania. Shinrę zatkało. Gapił się na nas, a okulary zsunęły mu się z nosa. Celty, która akurat coś niosła upuściła to na ziemię. Zapadła cisza, którą przerywał tylko szybki oddech Izayi.
- Przepraszam… możesz powtórzyć?
-Ty mnie nie wkurzaj! –wstałem.
-Dobra dobra… - wypuścił powietrze z ust- było coś  z wami nie tak, ale nie sadziłem, że to zajdzie aż tak daleko.
[Izaya]
A więc jednak! Głupi Shinra mógł powiedzieć wcześniej! Ja tu ze wstydu umieram, heloooł.
- Nie mogłeś nas wtedy powstrzymać czy coś!?- krzyknął pytająco Shizuo-Jak do tego doszło! Gadaj!
-Wybaczcie, ale podsłuchałem wtedy waszą rozmowę. Poszliście na chwilę na ubocze. Wychodziłem z kuchni, a w dwaj staliście obok, więc nie chciałem przeszkadzać i postanowiłem poczekać aż skończycie gadać. Ale to chyba dobrze, bo teraz mogę wam o tym powiedzieć, co nie?
- Nie szczerz się tylko gadaj - nalegał Shizuo.
-Izaya chwilę się zbierał do tego. Brakowało mu chyba słów i niezbyt zrozumiałem jego bełkot, ale jedno było wyraźne.... Kocham cię- i znów ten zaciesz na mordzie.
Opadła mi szczeka. Szok. I to wielki. 
-Czy ja dobrze usłyszałem?- miałem nadzieję, że się jednak przesłyszałem.
- Powiedziałeś Shizuo, że go kochasz  - Shizuo wypuścił z rak papierosa, którego miał zamiar zapalić.
Zamrugałem rzęsami, wstałem i wyszedłem na balkon. Chwyciłem za barierę i krzyknąłem. Tak z całych sił darłem się w niebo głosy aż zabrakło mi powietrza w płucach. Wróciłem do pokoju. Patrzyli na mnie jak na debila. A co byście niby zrobili dowiedziawszy się, że wyznaliście miłość największemu wrogowi? Tej samej płci? No właśnie ja też nie wiedziałem, a to było jedyne co mi przyszło do głowy. 
- Coś kręcisz. To przecież nie jest powód żeby iść z nim do łóżka- stwierdził Shizuo z czym niechętnie się zgodziłem.
- Może i taka, ale...alkohol i te sprawy. WIECIE ILE WYŚCIE WYPILI??!! - spojrzał na nas z jakby podziwem i zdumieniem.
- Taa... Odczuwamy skutki- odparłem- dobra, ale nawet alkohol! Musiałeś coś zrobić! Znam cię nie od dziś i wiem, że nie przepuściłbyś takiej sytuacji. A właśnie, Shizu- chan. Co zrobił wtedy Shizu- chan?
- Ehehe Shizuo bądź wyrozumiały i nie zabij mnie za to, co powiem... Zastanawiał się wtedy chwilę, bo zapadła cisza. Wyjrzałem, żeby zobaczyć co się dzieje i...Pocałował cię, Izaya...
Shizusiowi drgnęła powieka.
-Że co proszę?- Shizuo w każdej chwili mógł wybuchnąć. Widać, że ledwo się kontrolował.
- No powiedziałem, że go…
- Wiem co powiedziałeś!
- No to co głupio pytasz- Shinra nadal policzki w geście oburzenia, że mu przerwano.
- Potem ktoś wpadł na pomysł gry w butelkę- kontynuował opowieść-Taka kultowa gra że nikt nie odmówił. Kręciłem i padło na Shizuo. Wybrał zadanie. Sam byłem już wtedy podpity, więc kanałem mu pocałować Izaye. Lol żałujcie, że nie widzieliście min reszty jak Shizuo jednak to zrobił! 
Ja tam żałuje czegoś innego- pomyślałem.
-Zwłaszcza Kadoty hahahaha.Później olaliście wszystkich, piliście, gadaliście i obscieskiwaliście się. Jakoś po drugiej wszyscy wyszli, a wy zostaliście sami. Chyba nikt nie spodziewał się takiego zakończenia.

 Była piąta, a miasto już było spowite mrokiem. Szliśmy w ciszy. Nie pojmuję tego, że mogłem mu wyznać miłość. W ogóle skąd taki pomysł, że się w nim zakochałem??? Jest przystojny nawet ja to wiem, ale jak sięgam pamięcią nie gustowałem w mężczyznach. Jak mogłem się w nim zakochać? Czy miedzy nami zaszła kiedyś jakaś romantyczna sytuacja? Nie przypominam sobie. Spojrzałem na Shizuo, który też rozkminiał sytuację. Zapalił papierosa. Chyba także nie potrafił w to wszystko uwierzyć.


[Myślisz, że będzie dobrze?].
- Heh to już od nich zależy jak to sobie poukładają.
 [ Chyba za lekko do tego podchodzisz. Przecież oni tłuka się od zawsze i co, nagle maja się w sobie zakochać?]
- Dokładnie.
[Shinra nie rozumiem cię czasem]
-Dużo osób mi to mówi.


- Ja dalej nie rozumiem jakim cudem- powiedziałem do siebie obserwując miasto z okna. 
- Ta ja też nie wiem co mnie podkusiło- dodał Shizuo. Wait. What?
- Shizu-chan co ty tu jeszcze robisz!?- odskoczyłem na bok. Zawału dostanę przez tego idiotę. Spojrzałem na niego. Wysoki, blond włosy mężczyzna w stroju barmana. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem go tak opanowanego jak teraz. Zawsze wpadał w nieludzką furię jak tylko mnie zobaczył. Nie jestem lepszy, w końcu to ja go zawszę prowokuję. Teraz  z poważną miną wpatrywał się w światła na ulicach. Ciekawy czy...
- Kocham cię- powiedziałem nagle. Shizuo spojrzał na mnie wielkimi oczami.
-C-coś ty powiedział?!
-Co? A nie to nie tak!-zacząłem zaprzeczyć. Coś we mnie ruszyło, ale nie wiem co. - Ja chciałem tylko sprawdzić, co się stanie jak tak powiem, bo...- nie dokończyłem. Zamknął mi usta swoimi. Poczułem fale gorąca uderzające moją twarz. Dlaczego tak się dzieje!! Czemu to zrobił?!

[Shizuo]

-Kocham cię- usłyszałem nagle. Spojrzałem na Izaye. Stał obok i się na mnie gapił. Miał wypieki na twarzy. On... On tak teraz na serio mi wyznał miłość???!!! 
-C-coś ty powiedział?! 
- Co ? A nie to nie tak - szybko odwrócił wzrok. Wyglądał inaczej niż zwykle. Zawsze pewny siebie, przybierający setki masek, zawsze z tym samym, drażniącym uśmiechem. Informator z Ikebukuro. Stał teraz przede mną jakby... niepewny kolejnego ruchu? Usłyszeć takie słowa. Tak wiele znaczące dwa słowa... Od takiej osoby jaką jest Izaya. Od zawsze łączyła nas nienawiść do siebie. Tylko czemu akurat nienawiść?
-Ja chciałem tylko sprawdzić co…- sprawdzić? Aaa rozumiem. W takim razie sprawdźmy co mnie podkusiło. Pocałowałem  go. Umysł był przeciw. Kazał mi przestać, jednak... Robiłem zupełnie na odwrót. Nie wiem czemu. Naprawdę nie wiem, ale... Zacząłem go pożądać. Coraz mocniej i mocniej z każdym dotknięciem. Objąłem go w pasie. Po raz pierwszy dotykam go w taki sposób. Słyszałem głos  w głowie, który przypominał mi jak bardzo nienawidzę tego czerwonookiego prześladowcy. Ale za co go nienawidzę?  Moje ciało aktualnie pragnęło tego drobnego człowieka. Wsunąłem mu dłoń pod koszulkę. Jak takie chuderlawe coś zdołało tyle razy uciec przede mną i moimi ciosami?

[Izaya]

To już można podciągnąć pod molestowanie, co nie!? Powiedzcie, że tak! Całuje mnie. Odwieczny wróg właśnie wdziera się językiem do moich ust. Tak zaborczo. Nie wiem co robić. Próbuję się wyrwać. Heh jednak on jest silniejszy. Obejmuje mnie w pasie. Moje ciało płonie. Przyparł mnie do szyby. Co jest?Co jest!? Sunie dłonią po moim torsie całując coraz bardziej namiętnie. Zaciskam powieki. Tracę zmysły. Nie mogę… nie mogę się mu oddać. Bez walki… ja go przecież tak bardzo…

[Shizuo/Izaya]

Tak bardzo nienawidzę…

[Shizuo]

Wróciłem do zdrowych zmysłów. Przerwałem pocałunek. Nabrałem powietrza.
-Shizuo… wyjdź- nim opuściłem mieszkanie, spojrzałem na niego raz jeszcze. Opadł na kolana. Był bezsilny. Po raz pierwszy tak bardzo bezsilny.

[Izaya]

Blond czupryna mignęła za drzwiami, które po chwili się zatrzasnęły. Co o było, to przed chwilą. Nienawidzę go. Tak bardzo cię nie cierpię Shizu-chan. W takim razie dlaczego, moje serce bije tak szybko? Nie wiedziałem co zrobić. Przegrałem? Tak, przegrałem. Dzisiejszą walkę. Wiecie co? Mam tego dosyć! Pierdolę to całę zamieszanie! Idę spać!
Rzuciłem się na kanapę. Moją uwagę przyciągną aparat leżący obok  stolika. Właczyłem go i zacząłem przeglądać zdjęcia. I faktycznie, impreza była przednia. A my? Tak jak mówił Shinra. Gorzej niż papużki nierozłączki! Masa zdjęć, masa. Jedno dziwniejsze od drugiego. Nagle: znaczek „play”. Nagraliśmy film? Włączyłem odtwarzanie. Obraz był wyraźny, ale bardzo się trząsł. Pijany kamerzysta, nie no spoko. Wszyscy już wychodzili, Shinra ledwo trzymał się na nogach. Walker i Karisawa z puszkami w rękach wychodzili chwiejnym krokiem trzymając się pod ramię. Śpiewali jakąś piosenkę. Znając ich pewnie soundtrack z jakiegoś anime. Dota-chin jako jedyny, poza Celty, trzymał się prosto na nogach, chociaż nie uwierzę jeżeli ktoś mi powie, że nie pił. Pozazdrościć mu mocnej głowy. Miłej drogi panie kierowco! Czyli to ja byłem kamerzystą, hę?  Nagle obraz przestał się trząść. Chyba postawiłem aparat na stoliku. Usiadłem naprzeciwko obiektywu i odetchnąłem. W tym momencie podszedł do mnie Shizuo i usiadł na mnie okrakiem. Prawdopodobnie zaczął mnie całować, bo objąłem go rękami za szyję. Oglądając to czułem się, jakbym patrzył na zupełnie innych ludzi. Sience-fiction, którego prawdziwa akcja właśnie się rozkręca. Shizuo zaczął mnie rozbierać. ŻE COOO?! Przechylił mnie do pozycji leżącej tak, żebym był pod nim. Uprzednio ściągniętą koszulkę rzucił w bok. Opadła na aparat, przewróciła go i zasłoniła obiektyw. Bogu dzięki! Nie będę musiał na to patrzeć… Ale… Do moich uszu zaczęły dochodzić różne dźwięki. Jęki, szybkie wdechy i wydechy, szelesty. Innych nie potrafiłem zdefiniować. Oglądałem… a raczej słuchałem z zapartym tchem.
„Jesteś ciasny” „Jekże..uhh.. mi przykro” Jęki, krzyki. „Tak…dobrze...chcę cię słyszeć” „Ahhh…Shizu…chan już nie mo…” Seria szybkich wdechów i wydechów. Jęki spełnienia i rozkoszy. Wow skąd ja mam takie teksty!?
Wyłączyłem aparat. Myślałem, że mi serce wyskoczy.  Ja z Shizu-chanem… naprawdę to zrobiliśmy. To jest straszne. W sumie to się cieszę, że tego nie pamiętam. Ale teraz to nagranie szybko nie opuści mojej głowy. Myślicie, że szalejecie na imprezach? Już ja wam powiem, co to szaleństwo.

[Shizuo]

biiip*biiip*biiiip Przyszedł sms. Ktoś ma niezły tupet budzić mnie o tej pogańskiej godzinie. Spojrzałem na wyświetlacz. 8:15. No zabije! Otworzyłem wiadomość.
„Znalazłem coś interesującego. Powinieneś to zobaczyć. Na pewno ci się spodoba, więc wstawaj i pofatyguj się do mnie.   Izaya”

Epilog


Poszedłem do niego. Ciekawe co takiego ten geniusz wymyślił.
-No co tam masz- rzucił aparatem w moją stronę. 
-Odtwórz film. A i lepiej sobie usiadź-Usiadłem na skraju kanapy i nacisnąłem play.
[Izaya]
Obserwowałem go cały czas trwania filmu. Minęła połowa. Tak jak sądziłem-nie wytrzymał. Wstał i z okrzykiem furii pierdolnął urządzeniem o ziemię, a ono roztrzaskało się na kawałki. Przezorny zawsze ubezpieczony: zdjęcia zdąrzyłem przegrać na komputer. Złapał się za głowę. Ale nie krzyczał. Zabrakło mu słów i nie wydobył z siebie żadnego dźwięku.
[Shizuo]
TO.BYŁO.STRASZNE. Jak ja mogłem to zrobić! Teraz mam dowody... znaczy już nie, ale widziałem to. Robić takie rzeczy. Z nim! Co mnie napadło?! No, niby go wczoraj pocałowałem i to nawet świadomie... dziwne uczucie. Do tej pory tego nie potrafię zdefiniować. Spojrzałem na czerwonookiego. Uśmiechał się. Tak, bo ta sytuacje była w chuj zabawna. Coś mi się wydaję, że to były chwile słabości. On jest tą słabością?
[Izaya]
Bezcenny widok. Chyba jednak jest jedna rzecz, którą w nim kocham. Kocham patrzeć jak się wkurza. Kocham go denerwować. O no proszę, to nawet dwie rzeczy. Shizu-chan ile ty miłości ode mnie otrzymujesz.


niedziela, 30 grudnia 2012

Liebster Awards o_o

Witam:P Dzisiaj na kolorowoxD Dziękuję za nominację ;3 dostałam je dwie i jest to bardzo miłe, ale i tak nie czaję o co chodzi xD

W każdym bądź razie zasady
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Ooo tak ogarnęłam, że ta nazwa to tak z niemiecka :P  Trochę mi się to kojarzy z łańcuszkami fejsbukowymi. Znacie pewnie: Bla bla bla wyślij do 10 komentarzy a wygrasz kilo ciastek, a jak nie zjedzą cię mrówki lol. No ale niech będzie. Odpowiem sobie na pytania. Lubię opowiadać na pytania xD

Pytania od Aiko Hori 
1. Co skłoniło Cię do pisania opowiadań ?
To był taki przypływ głupoty jak zagadałam do przyjaciółki: "Napiszmy na gg opowiadanie o gejach. I tak nam się nudzi" I pisałyśmy przez wakacje. Był ubaw, oczekiwanie aż każda skończy pisać część i da przeczytać i kontynuować drugiej. I w sumie mi się spodobało, bo moja wyobraźnia musiała ruszyć. A że j.polski to moja domena to poszło z górki.
2. Gdyby na konwencie można było zgłaszać swoje prace zgłosiłabyś ? (Chodzi o opowiadania/one shoty) 
Jakbym miała gotowy to może tak.
3. Czy w przyszłości też będziesz pisać ?
Pożyjemy zobaczymy ;3
4. Gdybyś miała wybrać między zostaniem idealistką ,a realistką to co byś wybrała ?
Hymm Idealiści są marzycielami i ich życie wydaje mi się bardziej kolorowe? Realiści żyją poważnie na miarę swoich celów i możliwości. Generalnie stoję pomiędzy i na razie nie wiem, w którą stronę chcę przekroczyć tą granicę. Nie chcę wybierać jednoznacznie. 
5. Jesteś pesymistką/realistką czy optymistką ?
Optymista łamane na realistka
6. Myślałaś kiedyś nad zakończeniem pisania ?
Nie. Ja nawet porządnie nie zaczęłam xD
7. Co Cię motywuje do dalszej pracy?
Pracy w sensie pisania? Jak już zacznę coś pisać to sama jestem ciekawa dalszych wydarzeń, które w efekcie końcowym bardzo różnią się od wcześniejszych założeń. 
8. Lubisz zwierzątka ? (o.o)
Tak ^^
9. Kiedy zaczęłaś swoją przygodę z anime/mangą, byciem Otaku ?
Na wakacjach 2011.
10. Lubisz koty ? -(^._.^)-
Kocham *q*
11. Wolisz shoujo ai czy shounen ai ?
SHONEN AI! Gejoza forever! <3

Pytania Kimichi:
1.Lubisz anime Kuroshitsuji?
    Manga fajniejsza.
2.Ulubiona postać z anime?
     Serio mam wybrać tylko jedną D: Izaya i Shizuo  z Durarara<3 Nie umiem między nimi wybrać xD
3.Kim według siebie jesteś?
     Sobą xD Myślę, że zabawną, ciekawską i przyjacielską osobą.
4.Lubisz pandy .3. ?
 
 Są spoko. o.<
 5.Uczysz się japońskiego?
   
Nie.
 6.Jaką anime/mange/film/grę lubisz?
   
anime: Durarara, Kuroko no Basuke, Death Note, Sekaiichi Hatsukoi wymieniać dalej? 
Manga: polecę po gatunkach: akcja,romans, shonen ai, yaoi gdzieś tam w tłumie xD, kryminał, shoujo nie pogardzę<sportowe tylko KnB i Love Arrow>
Film: akcja, przygodowe, fantasy? zależy...
Gra: Simsy i GTA. Lubię wyścigówki, ale generalnie to nie gram. I DDR jeżeli się zalicza to kocham.
7.Najciekawsza książka według ciebie?
Na pewno nie lektury._.
8.Co skłoniło cie do założenia bloga? 
(odnośnik to pytania Ayami nr 1) chciałam zobaczyć, co inni o tym sądzą C:
9.Co chciałabyś robić w przyszłości?
Na pewno żyć xD A co do zawodu to nwm._.
 10.Ulubiona postać z anime/mangi/filmu/gry?
Anime: Izaya i Shizuo
Manga: Hymmm nic mi nie przychodzi do głowy.
film: Wszyscy Jedi ze Star Wars lol
gry: .__________.
11.Lubisz rysować/pisać lub słuchać muzyki?
Tak.

I wreszcie moje pytania xD

1. Ulubiona pora roku?
2. Uprawiasz sport?
3. Dlaczego piszesz opowiadania?<tak oryginalne pytanie >___>
4. Lubisz tasiemce(anime, nie pasożyty.)?
5. Robiłaś  albo chcesz zrobić cosplay? czyj?
6.Jarają cię Kucyki pony?
7.Pieski vs. kotki.
8.Jakie lubisz zespoły/solistów ?
9. Ubierasz się w ciemne czy kolorowe rzeczy?
10. Dlaczego lubisz yaoi/shonen ai?
11. Oglądałaś  Kuroko no Basuke? Jak tak to którą postać lubisz najbardziej?

Nominowane przeze mnie: 

Tsukiko: Lovey Dovey

:D

pozdro :*

Tle kolorów xD


czwartek, 20 grudnia 2012

Hitori ja nai- rozdział 9


Hajo :D nadchodzi kolejny rozdział~ Długo kazałam wam czekać, ale nie mogłam się zebrać żeby go poprawić xD Nadchodzą święta~ cieszę się!! A jutro mam koncert kolęd w szkole i śpiewam >.> W ogóle będziemy śpiewać dwie japońskie piosenki! Epic win ^o^ 
UWAGA ZAPOWIEDŹ! Na sylwestra planuję oneshot z Shizayi ;D więc jak ich lubicie lub znacie kogoś kto lubi możecie przekazać >.<
~*~


Listopad.
-Wyjechać?!- krzyknął Takashi.
- To tylko 3 dni. A poza tym już jesteś zapisany, więc nie możesz zrezygnować- odpowiedziała Aki i założyła ręce na piersi zadowolona.
- Z czego nie może zrezygnować?- zapytał Haruki, który właśnie wszedł do pracowni .
– Pamiętasz jak Takashi wygrał ten konkurs malarski?-zwróciła się do niego dziewczyna- No, to właśnie kontynuacja tego konkursu odbędzie  się w Kyoto 25 listopada. Zjeżdżają się uczniowie z całej Japonii, bo wiedzą, że to dobra okazja by się pokazać. Ale Takashi oczywiście nie chce jechać- spiorunowała blondyna wzrokiem.
- No co ty Takashi taką okazje chcesz przegapić z powodu lenistwa? - zwrócił się do niego Haruki-  Masz tam jechać

- No dobra niech wam będzie!- powiedział zrezygnowany Takashi. Męczyli go z pół godziny zanim się zgodził.
Następny dzień w klasie chłopaków.
– Ej Haruki, gdzie idziesz- zapytał chłopaka Takashi.
- Aki chciała mnie widzieć, więc idę do jej klasy.
- O to świetnie się składa. Zanieś jej moją legitymacje, bo chciała ją do uzupełnienia jakichś papierów związanych z wyjazdem, a wczoraj nie miałem.
- Spoko- zabrał legitymacje i poszedł. Po drodze zerknął sobie na nią i czytał „Nayagawa Takashi. Urodzony 24 listopada 199…“ 24 LISTOPADA !  Haruki aż przystanął.
„To już niedługo..“-myślał. No tak są razem 2 miesiące, a on nie wpadł na to, by zapytać się go o urodziny. Ale teraz nie to było najważniejsze. Ważne było to, że był 20, a on nie miał pomysłu na prezent i ogólnie na urodziny Takashiego. Szybko oddał Aki legitymacje blondyna, pogadał chwile z Aki i wrócił do klasy. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, żeby pomyśleć nad prezentem.
Przez 2 dni na kartkach rozpisywał różne plany owego dnia. Był to czwartek.W piątek Takashi wyjeżdżał.
- Myślę, że tak będzie ok- powiedział do siebie i jeszcze raz prześledził plan urodzin- A teraz idę po prezent- powiedział znów do siebie, wychodząc z domu.
Wreszcie nadszedł 24 listopad.  Takashi już w szatni został powitany przez Ichiro, który złożył mu życzenia i dał prezent-mianowicie T-shirt, który Takashi już kiedyś sobie upatrzył. Na kółku plastycznym to samo. Każdy składał mu życzenia i dawał jakiś drobiazg. Ale Haruki nie przyszedł na kółko. Nie rozmawiał też zbytnio z nim w klasie. Można by żec, że go właściwie unikał  z czego Takashi nie specjalnie był zadowolony, zwłaszcza dzisiaj. Wrócił do domu i zaczął pakować się na wyjazd. Około 20 dostał sms‘a od Harukiego o treści : „Ubierz się w coś ciepłego. Idziemy nad jezioro. Spotykamy się za 10 minut pod blokiem. Weź latarkę, bo mojej wysiadły baterie.“ No więc zrobił co kazał Haruki. Może nie wykazywał zbytniego entuzjazmu na wycieczkę nad jezioro, gdy na dworze było ciemno, zimno, a jutro miał jechać z rana. No, ale z racji tego, że to właśnie Haruki go zaprosił pomyślał, że jakoś to przeżyje. Ruszyli na przystanek. Niebo było bezchmurne co bardzo odpowiadało planowi  bruneta.
 – Ale o po co jedziemy nad jezioro- marudził Takashi.
- Nie powiem, ale nie narzekaj. Spodoba ci się- odpowiadał za każdym razem. Już od kilku dni zachowywał się tajemniczo. Nie odwiedzał Takashiego. Nie rozmawiał z nim za dużo. Blondyna bardzo ciekawiło dlaczego. Dojechali na miejsce, ale nie poszli na plaże ani nawet w tajne miejsce Takashiego. Haruki prowadził go przez wysoką trawę na pewnego rodzaju wzgórze. Drogę oświetlała im latarka, którą przyniósł Takashi.Zbliżali się już do szczytu pagórka, gdy nagle Haruki powiedział:
 - Zamknij oczy i złap mnie za rękę.
Takashi zrobił jak kazał. Był posłuszny tylko dlatego, że coraz bardziej ekscytował go ten tajemniczy  i odważny Haruki, który dziś w nocy prowadził go w nieznane.
- A teraz zaczekaj tu, ale nie otwieraj oczu- poprosił chłopak i póścił jego rękę – Dobra otwórz- odezwał się po chwili. Takashi otworzył oczy, ale nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył.  Stali na skarpie nad jeziorem. Światło księżyca odbijało się w spokojnej wodzie i oświetlało miejsce, w którym stali. Całe niebo usłane było gwiazdami. Nie mógł wyjść z podziwu, że takie miejsce w ogóle istnieje. W końcu spojrzał na Harukiego, który stał przy rozłorzonym na ziemi kocu.
- Wszystkiego najlepszego, Takashi- powiedział Haruki uśmiechając się. W świetle księżyca jego twarz była słodsza niż zwykle. Takashi nie mógł wydusić z siebie słowa. Nie wierzył, że zrobił coś takiego dla niego. Podszedł do chłopaka powoli i przytulił go.
- Dziękuję- szepnął mu do ucha. Stali tak chwilę, aż Takashi się ogarnął i usiadł na kocu. Zjedli to, co Haruki przygotował i przywiózł wcześniej. Blondyn dostał od niego pędzel z wygrawerowanym swoim imieniem. Haruki wybrał taki prezent ze względu na jutrzejszy konkurs. Potem już tylko leżeli na kocu i patrzyli w gwiazdy. Mimo, że było po 22 Takashi nie był senny, ale szczęśliwy. W przeciwieństwie do Harukiego, który trochę przysypiał.
– Patrz Haruki , spadająca gwiazda..pomyśl życzenie-zapadła chwilowa cisza.
- Co pomyślałeś- zapytał Haruki.
-Że chcę tu wrócić za rok, a ty?
- Żebyś mnie nigdy nie zostawił- odprał Haruki i wtulił się mocniej w partnera.
- Chyba lubisz to zdanie- zaśmiał się Takashi- Dlaczego aż tak bardzo się o to boisz?- zapytał blondyn.
– Wiesz, miałem kiedyś przyjaciela. Mieszkał w sąsiednim domu. Byliśmy praktycznie nierozłączni. Ale kiedyś usłyszałem jak rozmawiał ze swoją mamą. Pytał się ile jeszcze musi się ze mną zadawać. Ona powiedziała, że już może się przegnać, bo wyjeżdżają. I wyjechał, zostawiając mnie samego. Bez pożegnania. Okazał się, że zadawał się ze mną tylko po to, by ułatwić swoim rodzicom kontakt z moimi. Chcieli zyskać łaski w  firmie taty. Później w gimnazjum kilka razy zostałem zdradzony przez dziewczyny i kolegów. Nie mam szczęścia do ludzi. Są dwulicowi, niewdzięczni. Interesują się tobą tylko, gdy jesteś im w czymś potrzebny. A potem zostawiają. Samego. Dlatego przestałem ufać i stałem się wyczulony na to, by ktoś  na kim mi zelży, mnie nie zostawił. Nie chciałem się wiązać, ale… ty byłeś jakiś inny. Nie mogłem przejść obok ciebie obojętnie. Dlatego na początku się opierałem. Wmawiałem sobie, że nie możemy być razem, bo jesteśmy facetami, ale tak naprawdę to nie chciałem znów zostać sam...  Takashi pocałował go w czoło i mocno przytulił.
 – Nie zostaniesz sam. Zaufaj mi...- powiedział Takashi łagodnym tonem czując, jak dłonie bruneta zaciskają się na jego kurtce.Wrócili do domu po 24. Rano Takashi wyjechał do Kyoto.
~*~

W przerwie świątecznej powinien pojawić się 10 rozdział :D Tymczasem życzę Wam

WESOŁYCH ŚWIĄT~!

Niniejszym jaram się tym artem. Mam go nawet na tapecie *q* 
♥ ♥