sobota, 6 lipca 2013

Słuchaj tylko mnie [Shizaya]- Chapter 6

Miesięcznik Haru wydał dziś 6 rozdział, uhu. Wkurza mnie to, że dodaję w takich odstępach, chyba muszę to zmienić. Dam też małe wyjaśnienie, żeby na pewno każdy ogarnął xD Podczas schizofrenii myśli przeskakują po sobie jak na trampolinie, więc często zdania nie mają sensu, chory tworzy zrozumiałe tylko dla siebie neologizmy, mówi od rzeczy, potem wraca do tematu i w tym rozdziale będzie można to w niektórych fragmentach zaobserwować :) brzmię jak jakiś program przyrodniczy xD Wgl rozdział miał być wcześniej ale mój komputer nawalił, skasował 6 stron rozdziału przez co musiałam pisać od nowa ;_; na szczęście niedługo pożegnam się z tym złomem więc spoko :3 Wgl bardzo lubię art z tła <3
Już wakacje? Kto jeszcze siedzi w domu, a kto już na wyjeździe? :)



To nie jest tak, że schizofrenika możemy  możemy podporządkować  jakimś zachowaniom. Że możemy włożyć go w jakiś schemat Każdy zachowuje się inaczej, każdy przeżywa chorobę na swój własny sposób. Bo oni są jeszcze bardziej różnorodni niż zdrowi ludzie. Różne zachowania, słowa, lęki. Schizofrenik może mówić, przestać i nie dokończyć, bo ma w głowie pustkę. Nie poznasz jego myśli, skoro on sam ich nie poznaje. Żyje w spirali lęku, w świecie, który co krok się zmienia.
 Myślał, że jest wystarczająco silny, myślał, że to mu nie grozi. Pomylił się, powoli zaczął się zatracać, gubić prawdziwego siebie. 
Teraz będziecie musieli poznać się na nowo, przez pryzmat szaleństwa i strachu. Strachu przed samym sobą, przed rzeczami, które nie istnieją.

Tego dnia padał deszcz. Jak na złość filmowcy jednak mają rację. Pogoda dopasowuje się do zdarzeń i sytuacji. Był prawie pewnien, że gdyby ktoś odważył się powiedzieć „gorzej już być nie mogło“ rozpentała by się burza. Wcześniej był tu wiele razy, nie dlatego, że była taka potrzeba. Ludzie tutaj nie denerwowali go. Było cicho i spokojnie. Znał wszystkie ścieżki na pamięć. Lecz tego dnia jego przyzwyczajenia z pewnością uległy zmianie. Jego czerwone oczka bacznie obserwowały wszystkich zebranych, tak jak on, ubranych na czarno. Przytrzymał ręką kaptur, gdy wiatr zawiał mocniej. Było tu całkiem sporo osób. Rodzina, znajomi i jeszcza jacyś ludzie, których widział po raz pierwszy. Po śmierci nagle wszyscy cię kochaj, co? Płaczą i żalą się. Wszyscy, oprócz bruneta w kapturze. Bo co oni mogą wiedzieć? Czy ktokolwiek z nich wiedział, co ten, którego tak rzewnie opłakują, zrobił? Co się z nim działo? Ile przeżył w takim wieku? Cz którkolwiek z nich wiedział, że tamten kochał? Izaya wiedział to wszystko. Był z nim, pomagał, bał się go, ale nie zostawił. Został obdarzony uczuciem, którego nie był w stanie udźwignąć. Został skrzywdzony, zmienił się. Wyobraźcie sobie umysł człowieka jako wypolerowaną szklaną kulę. Czerwonooki z kamienną miną wpatrywał się w nagrobek z nazwiskiem przyjaciela, a na jego umyśle pozostały nieodwracalne rysy i zadrapania. Przez to wszystko co się stało, zmienił się i już tego dnia wiedział jedną bardzo ważną rzecz.
-Ludzie, są słabi-powiedział, gdy został sam przy grobie. Ludzie mogą myśleć, że są silni, mogą takich udawać, ale zawsze znajdzie się coś, co doprowadzi ich do granic. Izaya nie chciał taki być. Nie chciał być słaby, nie chciał już nigdy więcej płakać. Chciał znaleźć wszystkie te słabości, zanim one znajdą jego. Kento zabił się z powodu jednego człowieka, więc co by było, gdyby kochać więcej niż jednego?


Do końca dnia się do niego nie odezwałem. Nie miałem ochoty na żadne zaczepki czy komentarze. Nigdy nie prosiłem, żeby mi pomagał. Ani on, ani nikt inny. Ale on to w szczególności. To wszystko jest jakieś dziwne, ten spokój i delikatność w ogóle do niego nie pasuje. Gdzie się podział Shisuś, który w kilka minut robił z  ulic pobojowisko? Mimo później pory odebrałem telefon od jednego członka Zielonych. Powiadomił mnie, że jutro przyjdzie po informacje, jakie udało mi sie zdobyć. Świetnie, że przypomniał sobie o tym w takim momencie. Ostatnimi czasy byłem strasznie zmęczony. Odbieranie tylu bodźców na raz nie działa dobrze na moją psychikę. I żeby te wszystkie bodźce były prawdziwe. Westchnąłem i przetarłem dłonią po twarzy. Leżałem w łóżku, ale wyjątkowo nie mogłem zasnąć. Shizuo śpi na kanapie, przez co mam stracha, że jak znów będę się darł to tu przylezie. Shinra wiele razy powtarzał mi jakie to Shizu-chan ma dobre serce i jaki w rzeczywistości jest wrażliwy i inne pierdoły, ale z mojego doświadczenia te cechy u niego są w śladowych ilościach. Nawet jeżeli założę, że Shizuo faktycznie posiada jakieś ludzkie cechy i odruchy, to to chyba nie zobowiązuje go do okazywania ich największymu wrogowi. Tak samo ja nie powinienem mu jakichkolwiek słabości pokazywać. Przekręcilem się na drugi bok i przykryłem szczelniej kołdrą. To jest czyste szaleństwo. 

Podłoga lekko skrzypiała przy kolejnych krokach. Nie otwierałem oczu, uparcie starając się przekonać i siebie, i tego kogoś, że śpię i nic nie jest w stanie tego naruszyć. Nie wolno mi panikować, nie wolno mi krzyczeć ani nawet się teraz ruszyć. Czułem na sobie ten lodowaty wzrok, każdy najcichszy dźwięk przyprawiał mnie o szybsze bicie serca i gęsią skórkę. Ciekawe, czy było słychać jak szybko bije. Oby nie. Nie wiedziałem kto to, co to ani skąd to. Chodziło po pokoju bacznie mnie obserwując. Na początku myślałem że to może Shizu-chan, ale szybko odsunąłem ten pomysł jako zbyt nieprawdopodobny. Ciężkie buty zmusiły mnie do puszczenia się mojej ostatniej nadziei. Nagle... osobnik przystanął, zaśmiał się cichutko pod nosem. Oblał mnie lodowaty pot, całe ciało przeszedł jakiś paraliż strachu. Nie wiedziałem, nie wiedziałem co się dzieje. Oczy dzielnie miałem zamknięte, trwałem ciagle w tej samej pozycji, choć bardzo chciałem ją zmienić. Pod pościelą zacisnąłem dłoń i pech chciał, że to była moja zraniona ręka. Mimowolnie zacisnąłem mocniej powieki. Zów ten chichot. Odejdź, odejdź, odejdź!- powtarzałem w myślach. Nienawidzę się bać, nienawidzę uczucia leku, nieświadomości i całego tego syfu. Czuję się wtedy niepewnie, niezbyt wiem co robić, wewnętrznie panikuje, gdy emocje chcą wyjść na zewnątrz. W miarę doświadczenia nauczyłem sie panować nad tym, czego przykładem jest aktualna sytuacja. Po chwili wszystko ucichło, przestałem czuć sie obserwowany. Taka swoboda oblała moje dygocące ciało. Zmieniłem pozycję i nie myśląc już dłużej, zasnąłem. Czekam na noc, ktora prześpie bez rewelacji. 


-Tartak?!Kurwa, mogliśmy się tego domyślić-Kaoru, tak na imię miał mój gość, uderzył pięścią w moje biurko. Mogliście, ale niestety nie należycie do inteligentów. Na szczęście jestem taki ja i zawsze można się do mnie zgłosić po informacje, wciągając mnie tym samym w wiry wydarzeń. Uwielbiem moją pracę.
-No, to skoro już znacie ich bazę, to zapewne szykuje się jakaś zemsta czy coś w tym rodzaju- oparłem się łokciami o stół, podpierając brodę na ręce.
-No oczywiście, że tak! Tak im dokopiemy, że się nie pozbierają! Nie będą nam przeszkadzać w interesach już nigdy więcej- opowiadał, żywo gestykulując.
-Interesach? A więc chodzi o coś więcej niż tylko zwykła wojna gangów?- moi goście mają mi chyba coś do zaoferowania. Mówię goście, bo przyszło ich dwóch. Niestety ten drugi od samego początku dziwnie na mnie patrzy i śmiem podejrzewać, że mnie nie lubi. No cóż. Wróćmy do mojego rozgadanego rozmówcy.
-Panie Orihara- jak oficjalnie- w tym świecie zawsze chodzi o coś więcej.- odpowiedział powiażniej. Jak dla mnie to zawsze chodzi o pieniądze, niech myśli co chce.- Srebrni strasznie się się panoszą, powinni znać swoje miejsce. Do tego podkradają się do naszego dostawcy i nasi dilerzy nie…- naburmuszony kolega dźgnął go dłonią pod żebra.
-Proszę wybaczyć, ale wychodzimy. Kaoru, chodź- wstał z krzesła i wyszedł, a Kaoru za nim. Powiedział za dużo, ale jak dla mnie za mało. Chyba się nakręcę, dawno nie było żadnej ciekawej akcji między gangami. Wstałem I popatrzyłem przez okno.  Aż mnie nostalgia łapie. Pamiętam, kiedy jako gówniarz zaczynałem swoją „karierę“. Zaczynałem od gangów, prostych zleceń. Ciągle pamiętam tą adrenalinę. Mała podróż w czasie? Pomyślmy, o co tym gangom chodzi. Dlierzy… Dilerzy broni, samochodów, narkotyków. Tylko te mi przychodzą do głowy. Samochody odpadają na starcie, handlarzy bronią rozbiła ostatnio nasza genialna tokijska policja, więc zostają dragi.
-To może mieć sens-powidziałem do siebie i poszedłem do kuchni po gazetę, którą tam zostawiłem. Już na drugiej stronie możemy przeczytać, że jakieś tajemnicze tabletki stają się coraz bardziej popularne wśród uczniów. Nie był jak na razie objawów śmiertelnych czy coś, więc póki co obserwują. No bardzo mądrze, ale nie ważne. Narkotyki w szkołach to nie jakaś nowość, więc zbytnio się nie zainteresowałem. Wskarzcie mi szkołę, na której tyłach nie jarają sobie trawki. Jeżeli to o te tabletki chodzi, to mam fart. Dowiem się czegoś więcej, jeżeli będę o krok przed nimi i dobrze to rozegram, Srebrni zajmą się Zielonymi, a mi dadzą spokój.
-Piękny scenariusz, idę na miasto. Hibiya pilnuj domu- rzuciłem do mojej królweksiej wersji, która obracała się na moim fotelu za biurkiem.
-A co ja pies!?
-A ty dokąd?!- zapytał Shizuo, którego spotkałem w drzwiach.
-Do miasta. Muszę coś załatwić- odpowiedziałem, próbując go wyminąć, ale on zablokował przejście ręką.
-Ale że sam?
-Dokładnie tak. Spokojnie, niedługo wrócę. Poczekaj z kolacją czy coś.
-Izayaaa…
-Już, już spokój. Przecież nie możesz mnie pilnować na każdym kroku.
-Wydaje mi się, że o coś takiego chodziło Saruhiko.
-Oj tam, nie sprecyzował. To naraski, Shizu-chan- przeszedłem pod jego ramieniem i ziknąłem na klatce schodowej.

Znowu to samo. Wychodzę i czuję na sobie ten dziwny, lodowaty wzrok, dochodzący ze wsząd. Mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, że słyszą moje myśli. Czuję jakby ktoś mnie śledził. Szedłem dalej, starając się ignorować uczucie, że ktoś przewierca się przez tył mojej głowy. Czuję na sobie presję i takie dziwny strach. Niekontrolowanie przyspieszyłem kroku, uważnie i niemal paranoicznie obserwując ludzi na około. Ktoś się zaśmiał i szybko obróciłem głowę w tamtym kierunku. To tylko grupka dziewczyn. Nie dobrze, panikuję, denerwuję się. Nie mogę się tak zachowywać za każdym razem, gdy wychodzę z domu! Ciekawe czy ludzie też czują taką presję, gdy ich obserwuję. Czy czują się śledzeni i obserwowani?

Czują. Ludzie wszystko czują. Teraz twoja kolej. Poznaj jak to jest, gdy ktoś cię śledzi, gdy patrzą na każdy twój ruch. Boisz się, prawda? Panikujesz, szalejesz.

Oh, przyspieszasz?
Dalej, biegnij!

Uciekaj!
ALE PAMIĘTAJ!

Są rzeczy, od których nie uciekniesz.
Oparłem się o mur jakiegoś zaułku. Pochyliłem głowę, ręce oparłem na ugiętych kolanach. Ledwo stałem, szybko oddychałem.
-Ej, kto to?
-Nie wiem, chowaj lepiej towar.
-A to nie czasem…
-Orihara- szepnął.
-Uciekał przed Heiwajimą?
-Bredzisz to nie on.
-To on! To jest…
-Izaya Orihara
-We własnej osobie.-potwierdziłem ich domysły, podchodząc bliżej. Towar, jacyś gimnazjaliści. Aż szkoda przegapić okazję. Jest jakaś szansa, że dowiem się czegoś od nich.- Czyli wiecie jak się nazywam.  Coś jeszcze o mnie wiecie?
-Jesteś informatorem- odpowiedział ten sam chłopak trochę niepewnie. Uśmiechnąłem się w typowy dla mnie sposób.
-Czyli wiecie o mnie dwie rzeczy. Jak się nazywam i co robię. Wiecie na czym polega moja paca?-zapytałem i nie czekając na odpowiedź przerażonych uczniów, kontynuowałem wypowiedź.-Zbieram, sprzedaję i wymieniam się informacjami. W tym momencie dokonuję takiej wymiany z wami-wskazałem na nich palcem.-A skoro wy wiecie o mnie dwie rzeczy, a ja o was nic, to to chyba troszkę niesprawiedliwe. Wyrównajmy więc nasze konta.
-Ch-chcesz wiedzieć coś konkretnego?- młodzi dali się wciągnąć w mój mały przekręt. Strach jednak paraliżuje zdolność logicznego myślenia. Dobrze choć raz widzieć go na twarzy innej niż własna. Udałem zamyślenie po czym zapytałem:
-Co twój kolega chowa w rękach?
Blondyn, o którym była mowa drgnął i otworzył pięści, pokazując trzy foliowe torebeczki z trzema tebletkami. Wziąłem jedną z nich i położyłem sobie na ręce. Kusiło mnie żeby polizać, ale jeżeli to jakiś mocny syf, to lepiej nie tykać.
-Uuu pomarańczowe tabletki. Coś mi się zdaje, że to nie żadne witaminy. Zachciało się czegoś mocniejszego niż landrynki, co?- podrzucałem sobie woreczek w dłoni, a ich oczy dokładnie go śledziły.- Rodzice wiedzą, że rozpoczynacie przygodę z ćpaniem po kątach?- spytałem. Szczerze wyglądali mi na porządnych uczniów. Albo raczej kujonków frajerów.- Co to jest? Nigdy nie widziałem czegoś podobnego?- wyglądały jak cukierki. Nie lubię słodzyczy.
-T-to Orange. Jeden z trzech Sygnalizatorów. Kupiliśmy od takiego jednego gościa. Wzieliśmy na próbę, miał nam poprawić pamięć, dodać energii i w ogóle! Proszę, nie mów mojej mamie!- trzeci z nich chyba nie wytrzymał napięcia, które się nam wytworzyło i wysypał wszystko. Westchnąłem tylko i przykucnąłem przy skulonym chłopcu.
-Dzięki za informacje, wywiązałeś się z umowy i powiedziałeś nawet trochę więcej.-położyłem dłoń na jego ramieniu, a on podniówł wzrok. Pozostali stali w szoku.-Nie znam twojej mamy-chyba- więc o to się nie martw. Ale powiem ci coś, jesteś za słaby na to. Patrząc po tobie mogę spokojnie powiedzieć, że lepiej by było, gdyby jedynym białym proszkiem z jakim będziesz miał styczność był Vibovit. Ale, skoro mówisz, że Orange ma takie stymulujące właściwości, to może i by ci się przydał…- wsadziłem w jego dłoń woreczek z tabletką. Wstałem i jeszcze raz spojrzałem na całą grupkę- Wy natomiast róbcie co chcecie.- pomachałem do nich  i odszedłem. Sygnalizatory. Pierwsze słyszę. Kojarzy mi się z sygnalizacją świetlną, ale o co chodzi to nie wiem. Szedłem sobie dalej, z ciągłą świadomością, że wszyscy skupiają na mnie swój wzrok. Chyba będę musiał trochę poobserwować szkoły, powinienem tam złapać któregoś z dilerów i zobaczyć o co chodzi. Nagle moją uwagę przykół plakat. Reklama Cyrku przyjeżdżającego do miasta. Ludzi dalej to bawi? Sami  robią większy cyrk. Może raz w życiu byłem w tym wielkim namiocie.
-Wydaje się fajne. Pójdziemy?
Koło mnie stał Psyche i wgapiał się w kolorowy plakat. No tak, zapomniałem że on ma jakąś duszę dziecka.
-Nigdzie nie idziemy. Są ważniejsze rzeczy niż tresowane słonie- odpowiedziałem stanowczo. Zrobił naburmuszoną minę i założył ręce na piersi wielce obrażony.
-A z nim poszedłeś.
-I to był pierwszy i ostatni raz gdy odwiedziłem to miejsce- nie wierzę, że rozmawiam z nim na środku chodnika.
-A więc pamiętasz.
-Ostatnio pamiętam coraz więcej.


Pewnego dnia Kanto dostał wypustkę ze szpitala. Mógł wyjść na miasto w godzinach 9.00 do 19.00. Po zażyciu odpowiednich leków wraz z Izayą wyszli do miasta. Izaya bardzo cieszył się na ten dzień, dawno nie widział przyjaciela w normalnych warunkach i z jego dawnym zachowaniem. Spędzili miło dzień, spotkali też paru innych znajomych Kento. Do miasta przyjechał cyrk, więc wybrali się tam na wieczorny pokaz. Było fajnie, do przerwy. Kento wyszedł do łazienki i nie wrócił. Izaya nieco się przestraszył, w końcu miał go pilnować i na niego uważać. Wyszedł z występu i poszedł go szukać. Już miał dzwonić po pomoc, gdy znalazł go za jedną z przyczep. Leżał na ziemi, nie ruszał się, nic nie mówił, wgapiał się w nocne niebo przerażonym wzrokiem. Izaya nie wiedząc co zrobić, zadzwonił po karetkę. Zabrali chłopaka słusznie stwierdzając napad lękowy. Brunet miał już dość. Może i zdążył się przyzwyczaić do dziwnych napadów, ataków i lęków przyjaciela, ale ciągle się na niego gniewał. Czemu był tak słaby, że poddał się takiej chorobie. Izaya był pewnien, że gdyby to jego spotkało coś takiego, poradziłby sobie. Nie dałby się oszaleć, wytrzymałby. Poradziłby sobie, nie byłby słaby.

-Oczywiście, przecież doskonale sobie radzę.
-Bardzo. A dowodem na to ma być konwersacja z słupem- obróciłem głowę. To Shizuo i jego zaczepki.
-Po coś za mną lazł- powiedziałem, ignorując poprzedni tekst.
-Bo mi chamsko zwiałeś i utrudniasz mi pilnowanie ciebie- stwierdził, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Dorównał mi kroku.
-Nie jestem dzieckiem, nie trzeba mnie pilnować-wsadziłem ręce do kieszeni. Tak bardzo nie chciałem wracać do domu jak najdłużej, żeby przebywać z nim jak najmniej, a on tym czasem on sam do mnie przyszedł. I powiedzcie potem, że to ja prowkuję.
-Nie trzeba? A kto pod moją nieobecność pociął się nożem sprężynowym. I to takim, którego używał już tysiące razy na mnie, hę?

Hehe, właśnie jak tam rana. Boli dalej? Hehe.

Koło mnie szedł samozwańczy Pan Przeznaczenia. Nie odpowiedziałem na jego pytanie, ale on dalej psychicznie cieszył facjate. Znów z kapturem na głowie, znów nie widzę jego twarzy. Dopiero teraz dostrzegłem, że na nogach ma ciężkie buty. Chyba coś w rodzaju glanów. Tak więc szedłem sobie między dwoma świrusami, w dodatku wyższymi.
A niższy świrus w środku, hehe. Bardzo symetryczny układ.

-Co ci do tego Shizu-chan? Nie powinno cię to obchodzić, czy się potnę nożem czy deską do krojenia. Swoją drogą dziwnie wymyślili. Deska do krojenia a nie kroi. Martwisz się o mnie czy jak?- Przeznaczenie zaśmiał się i pacnął ręką w czoło.
-Izaya, zbaczasz z tematu. Poza tym nie martwię się. Po prostu udowaniam ci że sobie z sobą nie radzisz. Mówiłem ci, wyjdzie na moje. Nie wytrzymasz sam ze sobą i naprawdę będzie trzeba cię pilnować-dopiero on uświadomił mi, że moje myśli zobaczyły nieco z kursu wypowiedzi. Dziwne, bo to już któryś raz dzisiaj.
-Do niczego takiego nie dojdzie. Nie znasz mnie? Wyplączę się z każdej sytuacji, mi nie trzeba pomagać-Shizuo westchnął z rezygnacją i odpalił sobie papierosa. Chyba uznał moje zwycięstwo w rozmowie. I dobrze, bo on nie ma racji. I nigdy jej mieć nie będzie.

Naprawdę sądzisz, że tej pomocy nie potrzebujesz?

Nie mogę rozgryźć o co chodzi z tym zakapturzonym gościem. Jest halucynajcą i w ogóle, ale moje halucynacje zawsze miały ze mną jakieś powiązanie. Moje kolny, Kento, gang Srebrnych. A on? Urwał się ni z tego ni z owego i przepowiada moją śmierć w młodym wieku. I jeszcze śmie się nazywać Panem Przeznaczenia. Co za burżuazja. Co takiego on ma ze mną wspólnego?
Jest jeszcze inna rzecz, na którą zwróciłem uwagę. Ludzie dalej się na mnie patrzą, ale już nie w ten sam soposób co wcześniej.  Teraz dziwi ich moja pokojowa relacja z Shizusiem, ale już nie przerzerają się przez mój umysł. Tak jakby jego obecność im na to nie pozwalała. Nie czułem się śledzony, obserwowany, nie słyszałem głosów ze wsząd. Było tak jakby bezpieczniej. To chyba jedyny plus jego towarzystwa. No proszę, więc jednak jest pożyteczny.

-Shizuo, głody jestem. Zrobiłeś coś może przez ten czas jak mnie nie było?-zapytałem z nadzieją, kopiąc leżący na ziemi kamyk. Shizuo aż się zakrztusił dymem jak to usłyszał, na co ja się zaśmiałem pod nosem.
-Chyba cię pogieło, pchło. Czy ja ci wyglądam na kucharza?-zapytał a ja zlustrowałem go z góry na dół.
-W tym stroju to prędzaj na barmana, ale jakaś fikuśna czapeczka i będzie jak znalazł-pokazałem mu kciuka do góry i obdarzyłem uśmiechem.
-Izayaaa… sam się prosisz- zaczął nieco groźniej. Już miałem coś odpowiedzieć, kiedy ktoś  potrącił mnie ramieniam na tyle mocno, że omal nie upadłem.

Ahahahaha. Będzie ciekawie. Izaya, czy to już pora na twoją śmierć?

-Jak leziesz, ty…ooo kogóż to moje piękne oczy widzą!-wykrzyknął mężczyzna w czapce z daszkiem przekręconym na bok. To on szturchnął mnie w ramię. Przełknąłem ślinę. Tylko nie oni. Chyba miałem za dużo szczęścia w tym dniu, czyżby los postanowił wyrównać szalę? … Los?! Szybko spojrzałem na zakapturzonego psychopatę, a on stał oparty o ścianę i dalej psychotycznie się uśmiechał.
-Izaya Orihara- wywołał moje imię. Obróciłem się w stronę gościa, wyglądającego jak jakiś uliczny raper.- Izaya, Izaya, Izaya!-wyśpiewywał moje imię powoli do mnie podchodząc.
-Tak , to moje imię-odpowiedziałem. Zacisnąłem dłoń na scyzoryku.
-Oh, a więc to jednak ty~ Wiesz, nasz Szef  cię szuka. A jako wierny Srebrny powinienem mu chyba pomóc, nie sądzisz.
-Chyba taka twoja powinność, jako podwładny-odparłem pewnie.
-To co ty na to, dasz się grzecznie złapać i zaprowadzić do Szefa, czy mamy być mniej mili- zaproponował. Za nim stało kilku jego kumpli. Rany, te gangi zawsze chodzą stadami, normalnie gorzej niż dziewczyny. Otwierałem już usta, żeby odmówić obu propozycją, jednak Shizuo ubiegł mnie w mowie:
-Srebni?-upewnił się przez zaciśnięte zęby, łamiąc w palcach papierosa.
-A ty to kto- rzucił raper bez większego szacunku w głosie. Jeden z jego koleżków szepnął mu coś na ucho.-Ahhh Shizuo~ Sławny Shizuo Hejwajima, którego udało nam się bez problemu powalić na ziemię-opowiadał dumny z siebie.- Jeżeli dalej jesteś taki słaby jak ostatnio, to proszę, stój w miejscu i czekaj aż skończymy z twoim kolegą- mówił dalej z pełnym lekceważeniem najsilniejszego człowieka w mieście. Normalnie mnie zatkało, co się raczej nie zdarza. Mówił do Shizu-chana jakby ten był co najmniej gimnazjalistą, stawiającym się o byle pierdołę! Ludzie są jednak niesamowici. Kątem oka zerknąłem na blondyna. Zaciskał zęby, żyłka mu pulsowała, przyspieszył oddech. Oni dzisiaj zginą marną śmiercią, po przez rozsmarowanie na chodniku. Dawno nie widziałem Shizuo tak wkurwionego.
-A więc to wy, przebrzydłe sukinsyny! Zapłacicie za tą zniewagę-wydzedził przez zęby i rzucił się na nich.
-Yamaha, Isano, bierzcie Oriharę. Reszta idzie się zabawić ze mną- powiedział z pewnym uśmiechem, odbierając od kolegi kij basebalowy. I tak oto rozpoczął się istny rozpierdziel, w którego samym śroku tkwiłem ja. A że w walkach w ręcz nie należę do najmocniejszych, jedyną opcją dla mnie była ucieczka. Szybko wymijając moich napastników, rozcinając jednemu rękaw, a drugiego kopiąc w brzuch, udało mi się utorować sobie przejście. Wymijając ludzi wbiegłem na tyły jakichś budynków. Szybko rozeznałem się w sytuacji, oni dalej za mną biegli. Wszedłem na śmietnik a z tamtąd na balkon. Po balkonie dostałem się na nieco wyższy i z tamtąd obserwowałem oniących mnie mężczyzn. Stanęli pod balkonem, rozglądając się za mną. Stwierdzili, że mnie tu nie ma, jeden przeklął siarczyście i pobiegli dalej. Uśmiechnąłem się do siebie i zszedłem ostrożnie na dół. Szybszym krokiem wróciłem do domu. Shizuo… on powienien sam niedługo wrócić.

Dobra, zdążyłem się ogarnąć, zmienić opatrunek, zrobić obiad i zjeść swoją porcję, a Shizuo dalej nie ma. A jak naprawdę go załatwili? Trochę ciężko mi w to uwierzyć, dziś był naprawdę wkorzony. Westchnąłem i rozejrzałem się po mieszkaniu. Nic się nie zmieniło. No, może oprócz torby Shizu-chana, która leży koło kanapy, na której spał. Rano nie zwróciłem na to uwagi, ale jego koc i poduszka były ładnie poskładane. Czyżby Shizuo lubił porządek? Zabawne, nie myślałem że należy do takich osób. W tym momencie do mieszkania wszedł wyżej wymieniony.
-Woo… Shizu-chan wyglądasz jak wrak człowieka.
-Oni nie lepiej. Zamknij się i weź mi trochę pomóż- zarządał. No nic to, podszedłem do niego pomogłem dojść do kanapy, na którą opadł kompletnie bezsilny.
-Chyba trafili ci się ostrzy przeciwnicy- stwierdziłem oczywistą oczywistość, a on zmierzył mnie wzrokiem.- Dobra dobra, już się zamykam- poszedłem do łazienki, zmoczyłem mniejszy ręcznik zimną wodą i zabrałem apteczkę. Z całym ekwipunkiem udałem się do salonu.
-Wow, więc jednak masz ludzkie odruchy. Pomagasz mi?-zapytał sugestywnie, zdejmując z siebie koszulę. Rzuciłem mu ręcznikiem w twarz, a apteczkę położyłem na stolik.
-Chyba nie w tym życiu-odpowiedziałem i puściłem oczko, po czym udałem się do siebie do pokoju.

Jakoś wieczorem do mojego pokoju przyszedł Shizuo i bezceremonialnie walnął się na moje łóżko. Chyba kpi. Przynajmniej się przebrał. Ale dobra, postanowiłem go ignorować.
-W kuchni był ryż z warzywami, pozwoliłem sobie zjeść- powiedział po chwili. Wywróciłem oczami i odwróciłem się w jego stronę i oparłem głowę na oparciu krzesła.
-I?
-To była najgorsza rzeczy jaką w życiu jadłem. Powinieneś mieć zakaz wstępu do kuchi-stwierdził z pełną szczerością.
-Bo ty to niby lepiej gotujesz- odgryzłem się.
-No raczej. Jutro się przekonasz.
-Phi. Nawet w głupim gotowaniu chcesz konkurować?
-Czemu nie. Lubię, gdy przegrywasz- uśmiechnął się pewny siebie i założył ręce pod głowę.
-Więc jednak mamy jakieś podobne cechy-nastała chwila ciszy, którą zaraz przerwałem.
-Nieźle cię załatwili. Jak to się w ogóle stało, żę skończyłeś w bandażach?- dopytywałem. W sumie ciekawie widzieć, że Shizuś jednak nie jest taki silny.
-Wyglądali znacznie gorzej gdy z nimi skończyłem. Są po prostu cwani, ruszają całą grupą. Mieli szczęście, że przyjechały gliny, bo szpitalem by się nie skończyło.
-Policja? W takim układzie czemu nie siedzisz sobie na komisariacie za walki uliczne?
-Gość spojrzał na mnie i kazał iść do domu. A tamtych zgarnął. Tak mi się fartnęło-powiedział. Przyciągnął do siebie moją poduszkę i podrzucił kilka razy.
-Nie fartnęło, tylko nawet gliny się ciebie boją-poprawiłem go.
-Lepiej dla mnie-odparł, a poduszka spadła mu na głowę.- Śmierdzi tobą.
Pokręciłem głową na tą uwagę i wróciłem do swojego poprzedniego zajęcia. Shizuo chyba wkopał się w podobne bagno, co moje. Potem dopytywał się też o moje starcie ze Srebrnymi. Opowiedziałem, potem jeszcze żeśmy się o coś sprzeczali. Trochę dziwnie tak z nim rozmawiać. W sensie, bez żadnych krrzyków i przemocy. Tak jakoś inaczej. Nie, żeby mi to jakoś przeszkadzało, ale trochę brakuje mi tych dawnych ulicznych walk. Bo widzieć Shizuo z innymi emocjami niż złość jest dla mnie czymś zupełnie nowym.

Boisz się, prawda?
Boisz się tego nowego uczucia.
Nie boję.

Czujesz się stabilniej? Naciesz się, bo w twojej układance zaczyna brakować elementów. Jak to jest, gdy musisz ułżyć dwustronne puzzle, żeby to wszystko nabrało sensu?

-Izaya, wszystko z tobą w porządku. Dziwnie wyglądasz.

Może i teraz czujesz się bezpieczniej, ale tylko poczekaj aż zostaniesz sam. Poczekaj, aż Shizuo zniknie z twojego pola widzenia.

To możliwe, wiesz o tym.
Bo wy nie umiecie żyć razem.

To co teraz widziesz to tylko iluzja.
-Co jest iluzją…

Wszystko. Cały twój świat stał się jedną wielką iluzją.
-Shi-Shizuo wiesz… Ja się chyba położę.
-Taa lepiej…E-ej Ale nie na podłodze!
-Gdziekolwiek.

Nie słyszałem co mówił, nie wiedziałem co robił. Mój umysł zamknął się na wszystko dookoła. Co jest iluzją? Wymysłem? A co prawdą? Zostałem zamknięty w wielkiej pustce, w spirali lęków i myśli, z których nic już nie rozumiem.

Jutro miałem mieć kolejne spotkanie z Saruhiko.







23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. kagomidoszka u mnie~

      Usuń
    2. ogej. dobra przylazłam.
      tylko jeszcze tak ci krótko odpiszę, że KagaMido to nie dziwny pairing. Serio. Ma mnóstwo fanów. Ja was jeszcze zaskoczę.

      dobra zią, ładny nagłówek.
      ładne podsumowanie schizofreników. aprobuję

      gadanie do nagrobków zawsze spoko. oh zią pragnę deszcze. jest cholernie goraco. chyba umieram.

      to keidy krzyczał odejdź odejdź odejdź bylo takie ludzkie. podoba mi się

      oooh uwielbiam uwielbiam te wesole rozmowy shizu x izaya ♥ sa przeplnione miloscia, kocham tych pojebow, awsy

      opieprzę cię. mogę? jak nie to trudno, musze cie opieprzyć. w tym rozdziale brakuje mi klimatu psychozy. schizofrenia izayi to jedno, jest bez emocji, uczucia, jakbys sie zmuszala, do tego brakuje otoczki klimatu drr. widze za ludzie ci tu slodzą, ja nie mam zamiaru. z rozdzialu na rozdzila sie poprawialas, wzielas moja rade do serca dotyczaca izayi i nagle bum! wsyskto zniklo. zią ja nie mowie ze ten rozdzial ejst zly itp itd ale widze ze poziom spadl. nie dopusc do tego :<

      saruhiko, wypierdalaj. ;-;

      smutłem ze juz koniec.


      pozdereczka ♥

      Usuń
    3. przepraszam jesli cie urazilam. po prostu naleze do osob ktore wola dac rade zeby bylo z rozdzialu an rozdzial czoraz bardziej szuper :<

      Usuń
    4. *pacpac* gambaruuuj czymam kciuki ;-; ♥

      Usuń
  2. Waaw... przywitał mnie taki uroczy i ładny art, na którego sam widok się uśmiechnęłam. Jest śliczny. No, ale art taki miły, a potem czytam sobie o urojeniach Izayi, na temat tego, że ktoś go obserwuje. Jest sam w pokoju. W pokoju jest ciemno. Ktoś mu chodzi po tym pokoju. Nie tylko chodzi, ale też się jeszcze patrzy. Aż mnie dreszcz przeszedł. Nie dość, że ma halucynacje i masę innych urojeń, to jeszcze ktoś za nim chodzi. Mieć tak bardzo przejebane x.X
    Bardzo podoba mi się pierwszy akapit, (jakby wstęp?) w pewien sposób obrazujący świat schizofrenika. I fajnie, że to jest tak ,,wpisane'' w sytuację Izayi. Taa, Orihara, który ma twarde zasady oraz trwały system wartości, nagle to wszystko gubi i musi zaczynać od nowa. Rozwalony na części świat, w nierównych i niekompletnych odłamkach. Mówiłam już, że ta schizofrenia to zajebisty motyw? Waaw, Izaya, który się już zupełnie pogubił, ale dalej stara się jakoś wyjść na swój sposób, korzystać z tego, żyć dalej udając, że ,,tak, jest dobrze'' - to jest takie niesamowite. Takie... typowe dla niego i jego sposobu myślenia.
    ,,Deska do krojenia a nie kroi.'' - rozwaliło mnie to xD Takie inteligentne stwierdzenie, choć tak właściwie to rzeczywiście dziwnie wymyślili.
    Zamęt i chaos w głowie Izayi jest po prostu tak... niezwykły. Znaczy: tak się trzeba domyślać, ale to właśnie dobrze, że jest taki nieogarnięty, pełen sprzeczności. Że on sam już nie wiem, co jest prawdą, a co kłamstwem. Niby wiadomo, że urojenia to iluzja, ale co jest prawdą, a co iluzją?
    ,,Hibiya pilnuj domu'' - nie istniejesz, jesteś jakby ,,mną'', ja wychodzę, ale weeź pilnij domu. Izaya mistrz. Chociaż w sumie: to jest nawet dobre. Taka próba kontroli nad tym wszystkim, jakby chciał pokazać, że on jest ponad to. On da radę, nie potrzebuje leków, psychiatrów, pomocy, niczego.
    Wgl. mam wrażenie, że ,,pan przeznaczenie'' to ten sam, co chodzi po domu i obserwuje Izayę o_O Stalker jakiś.
    Wielbię za opisy schizofrenii, ale to już chyba wiesz xD Po prostu takie to dobrze zobrazowane jest, szczególnie, że te urojenia pojawiają się prawie cały czas, a nie tylko, jak się komuś przypomni. To już taka stała w życiu Izayi. I kocham opisy tego obserwowania go. Te skrajne uczucia, pośpiech, niezrozumienie, lekka panika - niesamowicie są tu oddane wszystkie myśli i uczucia.
    Aww, relacja z Shizuo zaczyna się sypać, a on zauważa w nim inne uczucia niż złość i gniew. To już nie jest ten sam układ, to się powoli zmienia. Fajnie, że zaczynają mieć rozmowy bez latających przedmiotów, ale cholera, boję się, że Izaya się tak pogubi, że sam już nic nie ogarnie. Zresztą końcówka doskonale oddaje to, jak on się coraz bardziej zapada w to wszystko.
    Wgl. nie ma to, jak wejść na komputer o jakiejś 2 nad ranem, żeby sobie przeczytać zacne opowiadanie o schizofrenii, a teraz się bać będę. To się nazywa inteligencja.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wdzięczność - dziękczynienie, podzięka, podziękowanie, wyrazy wdzięczności. To wszystko to synonimy słowa ,,wdzięczność'', ale jak dla mnie to one nawet w połowie nie potrafią oddać tych uczuć. Generalnie dziękuję za komentarze i ogromnie się cieszę, że ci się podobało ^^
      Ja też mam obsesję na punkcie Shizayi, cicho to nic złego xD
      I wgl. jeszcze przy Shizayi będąc: opisywanie tego paringu z ,,relacjami'' na podstawie: gonią się, ruchają, gonią, ruchają, ewentualnie gonią, rozmawiają, ruchają - jest niestety dość powszechne. To był jeden z powodów, dla których chciałam pisać. Chciałam, żeby w fandomie było coś jeszcze oprócz wszechogarniającego seksu xD
      Rywalizacja? Dobre słowo. W sumie nie patrzyłam na to pod tym kątem, ale jeśli już to, jak dla mnie fajne to było xD Ja tam będę czekać na kolejny rozdział ,,Słuchaj tylko mnie'' , bo co jak co, ale ta schizofrenia jest niesamowita.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Art do góry jest śliczny ^U^

    Czytam, czytam...szczerze powiem, że na początku nie mogłam się połapać xD Ale później już to jakoś ogarnęłam. Ciekawi mnie, kto był w tym pokoju, gdy Izaya sobie 'spał'. Dziwne jest uczucie, gdy ty śpisz, a ktoś na Ciebie patrzy Cx
    Coraz bardziej podoba mi się motyw shizofrenii w tym opo. Tak zajebiaszczo tu pasuje. Nie wiem czy tylko mi się tak wydaje, aczkolwiek Izayi również ten motyw pasuje. On, który ma wszystko poukładane i zaplanowane, nagle zaczyna się w tym wszystkim gubić i coraz ciężej mu wszystko rozróżniać. Tak bosko ^U^
    'Deska do krojenia, a nie kroi.' Wiesz Haru, jak ja się przez to śmiałam? Tu był chyba jeden z tych momentów gdy, wspomniałaś na początku, że shizofrenik mówi od rzeczy, a potem wraca do tematu. Bo, w którymś z tych akapitów definitywnie tak było.
    Podobają mi się chaotyczne myśli Izayi, nooo. Są takie boskie, fajnie się je czyta oraz można bardziej wczuć się w sytuację bruneta. Uwielbiam również opisy, gdy Izaya wychodzi na miasto i wydaje mu się, że ktoś go śledzi. Zapewne, w rzeczywistości, to również byłoby niecodzienne i dziwne uczucie. Shizuś staje się Jego obrońcą? Miał zostać w domku. Chciałabym po prostu widzieć Shizusia po tej walce. Widzieć, a nie go sobie wyobrażać xD
    Widać, ze coś się w tej dwójce zaczyna zmieniać. Brak już na przykład latających przedmiotów i tak wielkiej chęci zirytowania przeciwnika. Końcówka oddaje to jak Izaya zaczyna zapadać w to wszystko oraz powoli się gubić. Martwię się o niego, aczkolwiek fajnie czytać o tym wszystkim *U*
    Jak mijają wakacje? Cóż dzisiaj o 11 wyjeżdżam na tydzień do babci, więc to będzie racze taki pierwszy wyjazd w wakacje he he. I postaram się coś napisać, ponieważ gdy bezczynnie siedzę mój leń się powiększa, a mam taką wenę na 1 rozdział nowego opo i następne, ze po prostu żal ją zmarnować xD

    Pozdrawiam i weny życzę~!
    Kimi~

    OdpowiedzUsuń
  4. Haru-chan, jesteś boska. :) I powinnaś wydawać codzienniki. Chwila... To się chyba po prostu nazywa dziennik. ^-^''

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram się nie napisać cholernie długiego komentarza, co ostatnio zdarza mi się dość często. Pozwolę sobie zacząć od takich ważniejszych rzeczy, a potem przejdę już do szczegółów. Okey? Okey. Naprawdę dawno czytałam opowiadanie o chorobie psychicznej. Udało mi się trafić na te, gdzie jeden z bohaterów ma raka i zaraz umrze, ale jakoś mnie nie wzruszyły, bo były sztuczne. Ba-dum. Tobie mogę pogratulować, bo nie ma tu tej sztuczności. Bardzo dobrze oddajesz charaktery bohaterów. Izaya uważa, że wszystko jest w porządku, przekonuje się o tym i wciska sobie ten głupi kit. Gdyby w anime również miał schizofrenię, mogę się założyć, że właśnie tak by robił. Bo to Izaya, nad wszystkim ma kontrolę, a przynajmniej wierzy, że ją ma. Teraz przejdę do Shizuo, którego uwielbiam tutaj za wszystko~ Ja wiem, że on taki troskliwy jest na pewno, co jest strasznie uroczę. Niby taka bestia, ale jednak się martwi i takie tam. Nawet jeżeli cham tego nie chce przyznać, ja to wiem. =3 Podoba mi się to, że tak zręcznie wprowadziłaś humor, nie zmieniając psychodelicznego klimatu opowiadania. To też jest trudne. Podobnie jak opisywanie choroby, bazując na informacjach z internetu. Sama wiem, że to nie jest łatwe. Jak pisałam jeszcze opowiadania, napisanie jednego rozdziału zajmowało mi sto lat. Raz: trzeba się skupić. Dwa: jestem leniwa. Ale to chyba nie tylko ja. xd Przejdę teraz do samego pomysłu. Oryginalny, ale nadal trzyma się klimatów i różnych rzeczy z anime. Proszę, jak ładnie. Wielki plus dla tej pani. Powiem ci szczerze, że rzadko skupiam się na czymś tak bardzo, że nie kontaktuję. Mam tak jak piszę opowiadanie z koleżanką albo czytam jakaś książkę. (szczególnie te w obcych językach, bo potrzebuję skupienia) Na twoim opowiadaniu skupiłam się tak bardzo, że zapomniałam co miałam potem zrobić. Mama coś do mnie mówiłam, ale ja nie za bardzo się na tym skupiłam. Wciągnęłam się w to, co napisałaś. Nie raz przeszedł mnie dreszcz i powiedziałam sobie: jak dobrze, że mnie to nie dotyczy. Mam nadzieję, że daleko mi do tego, bo to nie wygląda za fajnie. Podoba mi się wstęp w tym rozdziale i wygląd w każdym. Pewnie dużo czasu zajmuje ci pracowanie nad czymś takim. Muszę powiedzieć, że to nawet nie wygląda na łatwe. Pewnie jak się już przyzwyczaisz, będziesz to robiła automatycznie i szybko. Na długość nie powinnam narzekać. Rozdziały są w miarę długie, chociaż powinny być dłuższe. ^.- Najlepiej się nigdy nie kończyć. Kończysz w momentach, które sprawiają, że chce się czytać więcej i więcej. Szkoda jednak, że w tak sporym odstępie czasowym. >.<'' Jednak mogę ci to wybaczyć, bo sama wiem co to znaczy. Niby są wakacje, ale jakoś brakuje mi cały czas. Pewnie tak już jest, jak się śpi do dziesiątej. Powiem szczerze, że uważam to za marnowanie czasu, ale bardzo lubię spać dłużej. >3< Przejdę do szczegółów. Tytuł opowiadania jest zniewalający~ Nie spodziewałabym się, że może być o schizofrenii, ale bardzo do niej pasuje. Dalej: masz śliczny nagłówek. Zdjęcie bardzo mi się podoba, a te kolory są jednymi z moich ulubionych. Za to kolejny plus. Duży, oczywiście. Jedynie nie podoba mi się odstęp, w jakim pojawiają się notki. Ale to ci wybaczam ze względu na treść i na to, że dobrze wiem co czujesz. ''>-< Fajnie, że zamieszczasz też one-shoty, które zawsze lubiłam czytać. Ogółem, lubię czytać. Naprawdę miło spotkać (?) tak fajną bloggerkę w internecie. Mam nadzieję, że będziesz pisać długo i dużo. A ja chciałam jeszcze cię baaardzo przeprosić za to, że nie komentowałam przez tak długi czas, ale dopiero teraz zaczęły się moje wakacje. Przed wakacjami nie chciało mi się nic, więc tylko czytałam. Jednak po jakimś czasie wzięłam się za pisanie komentarza. Wyszedł trochę krótki, spodziewałam się dłuższego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze chciałam napisać ci coś o nagłówkach, które zmieniasz zależnie od opowiadania. Podziwiam cię. To też jest sporo roboty, żeby znaleźć odpowiednie zdjęcie, wstawić je i takie tam. Fajnie jednak się wchodzi na bloga, który się zmienia, a wraz ze zmianą przychodzi nowy rozdział. To jest chyba jeszcze fajniejsze. Odkąd poznałam twojego bloga, zawsze podobały mi się twoje nagłówki. Pewnie było ich więcej, zanim tu przyszłam, ale zawsze mogę powiedzieć o tych, które widziałam. Przybyłam tu chyba w marcu. Aż teraz mi głupio, że byłam taka leniwa i nie skomentowałam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Od dzisiaj będę robić to regularnie. Naprawdę ciężko ubrać mi w słowa to, jak dobrze się czyta. Klimat jest świetny, co już chyba powiedziałam. Przechodzą mnie dreszcze i cieszę się, że nie muszę przez coś takiego przechodzić. Charaktery bohaterów są dobrze oddane, co nie zawsze wychodzi w fanfickach. Ludzie piszą dobrze przez dwa rozdziały, a potem to gdzieś zanika. O.o O szablonach zmieniających się z rozdziałami, powiedziałam. I powiem jeszcze raz, że to świetna sprawa. Podoba mi się baardzo. Oczywiście, nie zliczyłam wszystkich plus, ale masz ich u mnie dużo. A nawet jeszcze więcej za to, że dalej piszesz. Spróbuj nie, to cię znajdę. I będzie wtedy źle. Masz łaskotki? Jeżeli tak, możesz się przygotować na coś okropnego. Spróbuj tylko rzucić pisanie. =3
    Pozostaje mi życzyć duuużo weny, mnóstwo wspaniałych pomysłów, chęci do pisania (co jest ważne, a niedawno się o tym przekonałam), jeszcze więcej weny i dobrych czytelników.
    Pozdrawiam, całuję, ściskam i inne takie. ^.-
    Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej. (ba, ja to wiem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3
      Rany jaki miły komentarz, chyba sie wzrusze czy cos.
      Fajnie ze bedziesz komentować, lubię komentarze, szczególnie długie i z sensem ^^ dobrze wiedzieć ze charaktery sa jednak okej, bo z każdym rozdziałem mam wrażenie ze wgl wychodzą z kanonu. Co do samego pomysłu na Schizofrenię... Wypadł spontanicznie już nawet nie pamietam jak to było xD wiem ze gdzieś w internecie jest Shizaya ze schizofrenia ale ona jedyne co miała wspólne z Shizaya to imiona ;-; i jakoś cieżko sie czytało. Wgl baaww podoba sie :3 od zawsze lubiłam dramaty i generalnie takie życiowe historie ładnie ubrane w niezwykle zdarzenia. Tez wkurza mnie sztucznosc niektórych ff dlatego jak czuje ze wymyślam na sile to nie pisze i zmieniam wszystko.zamysl był właśnie na dreszczyk , smutek i dawkowane porcje humoru, cieszę sie ze to widać :D
      Duzo czasu.... Hmmm to właśnie chodzi chyba o mój brak ogarnięcia życiowego xD i tak spanie za długo to strata czasu, no ale jest takie przyjemne D: mysle ze powodem takich odstępow jest beznadziejny sprzęt na jakim pracuje i program,ktory automatycznie mnie zniechecal do czegokolwiek. ale bd mieć nowy komputer a mój wieloletni grat powedreuje na emeryturę xD co sie tyczy szablonow zdjęcia mam już przygotowane na większość rozdziałów, wiec jedyne co robię to dopasowanie rozmiaru i koloru strony :3 szybko mi sie nudzą wyglady, tapety, dlatego często zmieniam xD no i to tez taka wiadomość dla odwiedzających- nowy wygląd=nowy rozdział.
      Tak mam łaskotki ;-;
      Pozdrawiam rownież i dziękuje za baaaardzo miłe słowa C:

      Usuń
    2. Powiem ci, że mnie ostatnio bardzo demotywuje gorące powietrze. Wstaję sobie rano (ok. 11) i siadam przy laptopie. Otwieram okno, ale okazuje się, że gorące powietrze wpada do mojego mieszkania cholernie szybko. Teraz mam bardzo przyjemny chłodek i nie wychylam się za bardzo. Broń Boże, jeszcze się roztopię. Mam nadzieję, że wszystkie moje komentarze będą ci się podobały i możesz się wzruszać. Ale poczekaj na mnie, to się wzruszymy razem. A ja gratuluję ci udanego ff. ^-^ I czekam na więcej, oczywiście.

      Usuń
  7. *______________________________________*
    O jejuśku~! ♥ Jak ja uwielbiam Ize Ize ! :DD Te jego schizy coraz bardziej.. coraz więcej ich i w ogóle. To takie aż realistyczne i prawdziwe się wydaje. Rewelacyjnie to opisujesz *o* Jesteś najlepsza jeśli chodzi o opisywanie schizofrenii ♥
    Pozdrawiam~! [ U mnie rozdział 1 nowego - wakacyjnego opowiadania ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohayo~! ♥

    Chciałam Cię poinformować o tym iż zostałaś nominowana do Liebster Awards i Versalite coś tam :3
    Więcej na http://widziane-z-dwoch-punktow.blogspot.com/

    Dziękuję i pozdrawiam~! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie ostatni DM zią ;-;

    OdpowiedzUsuń
  10. Leniwy czytelnik, który rzadko komentuję i nie ma motywacji do czytania, ale strasznie mu się podoba ♥ czyli ja xD Kociaku, nominowałam cię do Liebstera .3.

    http://opowiadania-yaoi-i-inne.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominacja do Liebster Award, czyli przedłużenie łańcuszka <3
    http://shizaya-opowiadania-yaoi.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym poinformować, że nominowałam cię do Liebster Award.
    Po szczegóły odsyłam do bloga :)

    I 3 osoba z nominacją :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ogłoszenie do wszystkich spamujacych mi Niemiecka nagroda blogową. Fajnie ze sie bawicie, ok ale ja w tym nie bd brać udziału, dzieki za spam, a już myślałam ze ktos skomentował :C

    OdpowiedzUsuń
  14. aws ;-; wex bo sie zarumienie! wzruchalam sie ;-;
    pewnie sie powtorze ale to moj naturalny styl pisania, przychodiz mi z dziecinna latwoscia i abrdzo sie ciesze ze ci opowiadanie przypadlo go gustu ♥
    u mnie Kise w zadnym opowiadnaiu / shocie nie ejst ciotą. nigdy nie uwazalam go za ciote (nawet w mandze nie ejst) i widze zlozonosc jego charakteru. to nawet jest abrdziej zlozone niz akashi c:
    tu sa wesole czworokaty XD
    motyw suzu jest moim ulubionym
    potem szalenstwo kise
    a na sma koneic pedofilia z nekrofilia xD
    no i wesole czworokaty ;-; oh zią ♥
    DM ma wiele niewiadomych na poczatku i sa wyjasnione na tyle subtelnie ze niektorzy moha wiele rzeczy pominac. radze rpzeczytac cale opowiadanie od poczattku, jednym cigiem na pewno zobaczysz wiecej. ale pytaj jelsi masz pytania ja chetnie odpowiem :D
    mam zamiar. ale pewnie na zamairach sie skonczy C:

    OdpowiedzUsuń
  15. nijihaiki (kurwa ♥) u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ok...zapomniałam kto to Saruhiko o.o jestę pojebana -.-
    Rozdział...podobał mi się jak do tej pory, chyba najbardziej ze wszystkich, z tego opowiadania. Ahahah~! No nie mogę:
    "-Shi-Shizuo wiesz… Ja się chyba położę.
    -Taa lepiej…E-ej Ale nie na podłodze!
    -Gdziekolwiek. " I taka myśl...ciekawe o by zrobili jakbym nagle w szkole położyła się na podłodze o.o
    Hahaha~!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń