Pierwsza notka w nowym roku! Wszystkiego dobrego w 2013 tak by the way xD Ok wreszcie złapałam jakąś chwilę, żeby napisać ten rozdział, bo kurde jakoś nie mogłam się zmusić. Ten rozdział dedykuję mojej pani z historii, dzięki której zabrałam się do napisania go xD Uznała, że jestem zbyt chora, żeby siedzieć w szkole i kazała mi iść do domu. Wywaliła mnie z lekcji przez katar lol. Dobra ostrzegam że zjebię zakończenie tego opowiadania. Takie przeczucie. Ten rozdział trochę zamula, ale robiłam co się dało, aby czytało się go w miarę lekko ;3 Aha i nie wiem, czy wcześniej to uwzględniłam, ale Aki pojechała z Takashim do Kyoto :)
~*~
Dzień w szkole zleciał zwyczajnie.
Lekcje jak zwykle były nudne. Na kartkówce z matmy połowa klasy
poległa. Harukiemu nie szczególnie przeszkadzał brak Takashiego w
ławce za nim. W końcu jak był chory, to jakoś przeżył tydzień
bez niego. A teraz nie ma go tylko 3 dni. Na wf-ie grali w kosza.
Ichiro nie dawał nawet odrobiny szans na przejęcie piłki. Wreszcie
miał wolną rękę, bo to Takashi zawsze go krył, ale gdy go nie
było, Ichiro pokazał swoją prawdziwą siłę, przez co klasa 1b
poległa z wynikiem meczu 10: 34. Słabo. Wf to była ostatnia
lekcja, po której Haruki poszedł do pracowni plastycznej. Nikogo nie było. W
piątki często nikogo tam nie było. A jeżeli już to był to na krótko, bo to w końcu piątek. Ale Haruki zawsze zostawał w
piątki, by namalować chociaż jeden obraz. Oparł torbę o ścianę.
Ze składzika wyciągną blok A3 i farby. Niezbyt wiedział co
namalować. W głowie miał pustkę. Może przez to, że cały dzień
był taki szary, bez kolorów, bez emocji. Takie dni są najgorsze. Jednolite i monotonne. Zanosiło się na deszcz.
Haruki musiał się spieszyć, by przed nim zdążyć. Był zmuszony
wracać piechotą, bo zapomniał miesięcznego. Po jakimś czasie
skończył malować. Obraz przedstawiał las. Ciemny, szary,
tajemniczy. Ale w środku lasu było widać światło. W ten sposób wyraził to, że mimo że dzień jest szary i zamulony, jest
nadzieja, że coś się jeszcze może wydarzyć. Wyszedł ze szkoły.
-Kurcze, a tak chciałem zdążyć
przed tym deszczem- powiedział do siebie, gdy poczuł krople na
twarzy. Ubrał kaptur i zaczął iść w stronę domu. Padało coraz
mocniej. W takie szare dni Haruki zwykle przychodził do Takashiego,
żeby jakoś rozjaśnić tą monotonność. Szedł dalej, gdy nagle
-meow~
-Co to?- zatrzymał się.
~meow, meow. -Kot? Gdzie?- zaczął
się rozglądać. Ale jedyne co zobaczył w tym deszczu był karton
po drugiej stronie drogi.
~ meow-Haruki podszedł do niego i
otworzył. W środku znajdował się mały kociak. Czarny z białym
uchem. Takie zdarzenia można zaliczyć do czegoś, co nadaje koloru
w szare dni.
-Słodziaku, co ty tu robisz?-
zapytał się go chłopak czułym głosem jakby licząc, że
dostanie odpowiedź inną niż- `meow.
- Ktoś cię zostawił ,hmm...?
–mówił dalej, wyjmując kota z pudła, na którym
rozmazywał się już napis: „Zaopiekuj się mną“.
– Skoro prosisz- odpowiedział
uśmiechając się. Rozpiął kurtkę i wsadził kota do środka.
-Ehh biedny maluchu, kto cię zostawił-
mówił Haruki sam do siebie, otwierając lodówkę, by wyjąć
mleko. – No cóż, ale teraz nie będziesz już sam- nalał mleko do miseczki i podał kotu. Ten łapczywie zaczął je
chlipać.
– I ja też już nie będę mieszkał
sam. O wiem! Jak Takashi wróci to ci go przedsta…- „Właśnie.
Takashi. On też mieszka sam. W sumie, nigdy nie powiedział mi
dlaczego, ale ja też o to nie pytałem.“- Myślał dalej-„Ciekawe
czemu?“
Sobotę Haruki spędził na „trenowaniu
“ swojego przyjaciela. Ale na niewiele się to zdało, bo Chiko,
jak nazwał kociaka, nie chciał się w ogóle słuchać. Skakał po
meblach i w żaden sposób nie dało się go zatrzymać. Koty są
raczej niesforne. Mają własne życie i humorki. Są niezależne.
–Ehh... chyba nic na ciebie nie
poradzę... Pójdę ci kupić jakieś jedzenie i zabawki, a póki
mnie nie będzie postaraj się nie roznieść mieszkania- pogłaskał
kota i wyszedł. Dzień był słoneczny, ale mimo to bardzo mroźny.
Zbliżała się zima.
-To będzie 35 zł <nie wiem jak to
na jeny przeliczyć xD> - powiedział sprzedawca w zoologicznym,
podając Harukiemu siatkę z jego zakupami. Chłopak zapłacił i
wyszedł.
-Hmm…jak już jestem w mieście to
skoczę do supermarketu po rybę na obiad- pomyślał i zwrócił się
w kierunku centrum. Później wpadł jeszcze do księgarni sprawdzić, czy nie wyszedł już kolejny tom jego ulubionej mangi.
- Łaa... Ja to mam szczęście! –
powiedział do siebie uradowany. Na półce został już tylko jeden
egzemplarz. Gdy tylko odszedł od kasy nie mógł wytrzymać by nie
sprawdzić, co będzie się działo w tej części. Zapatrzony w
książkę wyszedł ze księgarni.
-Uh...- zderzenie z kimś sprowadziło
go na ziemię. Przed sobą ujrzał niewysokiego mężczyznę około
czterdziestki. Miał na sobie uniform owej księgarni.
-Ah najmocniej pana przepraszam –
powiedział spanikowany Haruki- nic się panu nie stało?
- Nie, w porządku młody. To też moja
wina. Stoję tak i blokuje przejście hehehe- uśmiechnął się
mężczyzna. Przykucnął i zaczął zbierać z ziemi plik ulotek i
papierów, które wypadły mu z rąk w momencie zderzenia.
- Oh to chociaż pomogę pozbierać!-
odparł chłopak i podniósł kilka kartek.
„Księgarnia Yamamoto poszukuje
pracownika na pół etatu“ głosiły ulotki.
-Szukacie pracowników? – zapytał
Haruki.
- Tak. Bo widzisz ostatnio odeszło od
nas kilku i zostaliśmy w niewielkiej grupce. Nasz sklep ma duże
obroty i zbytnio sobie nie radzimy, więc zdecydowaliśmy się na
poszukiwania jakiejś nowej twarzy- tłumaczył sprzedawca.- A może
ty zechciałbyś dla mnie pracować?
- Ja? Emm… nie wiem, tak od razu się
nie mogę zgodzić…może to przemyślę- odpowiedział. Decyzja o
prace nie może być przecież podjęta od tak na ulicy.
- W takim razie weź ulotkę i
formularz zgłoszeniowy- podał mu kartki- jeżeli się nie
zdecydujesz to byłbym wdzięczny, jakbyś popytał o to swoich
znajomych.
- Dobrze, popytam.
-Dziękuję ! Do widzenia !-
odpowiedział wyraźnie zadowolony mężczyzna i wszedł z powrotem
do środka sklepu.
Następnego dnia.
Haruki postanowił przyjąć ofertę
pracy w księgarni i w drodze na dworzec wstąpił do sklepu. Złożył
podanie.
-Ok. W takim razie zatrudnimy cię
od poniedziałku na okres próbny miesiąca. Skoro to praca na pół
etatu zaczynasz o godzinie 16. Chyba, że koliduje to z twoim planem
zajęć? - zapytał go pan Toriko. Był to ten sam mężczyzna,
na którego wpadł poprzedniego dnia.
-Nie, wszystko w porządku. Kończę
o 15.
-W takim razie dziękuję i od
poniedziałku widzę cię w uniformie- uśmiechnął się i uścisnął
mu dłoń.
Doszedł na dworzec i spojrzał na
tablice. Przyjazdy- Kyoto-16.48-peron 4. Wyszedł na odpowiedni peron
i usiadł na ławce.
-Dzisiaj Takashi i Aki wracają- pomyślał-
zaraz go zobaczę. Jej, ale się cieszę. Aż mi serca wali szybciej.
Po około 20 minutach na peron wjechał
pociąg. Wysiadła z niego masa ludzi. Haruki błądził między nimi
wzrokiem, szukając znajomej blond czupryny. Tyle... że jej nie
znalazł. Po chwili peron znów był pusty.
-Pewnie spóźnili się na pociąg.
Poczekam na następny- niestety tym także nie przyjechał nikt ze
znajomej mu dwójki. Poczekał na jeszcze kolejny. Wybiła 19:20.
Niebieska maszyna leniwie wtoczyła się na peron 4. Wysiadło z
niej kilka osób. Chłopak powili zaczynał tracić nadzieję, że
Takashi wróci dzisiaj, gdy nagle jego oczom ukazała się blond
czupryna. To Aki.
-Aki! - zawołał zrywając się z
ławki i podbiegając do dziewczyny.
-Hej! Czekałeś na nas?-
uśmiechnęła się i uścisnęła chłopaka.
-Tak! A Takashi? Gdzie jest?-
zerknął za plecy dziewczyny. Drzwi do wagonu się zamknęły.
-Dziewczyna zmieszała się lekko i
spuściła wzrok. Wyglądało to tak, jakby przypomniała sobie coś,
co za wszelką cenę chciała wymazać z pamięci.
-C-coś się stało? - zapytał
zmartwiony.
-Bo widzisz...Takashi... on, on już
tu nie wróci- powiedziała, a po jej policzku spłynęła
pojedyncza łza.